Drogi pamiętniku...
Dobra, ten początek jest beznadziejny. Nie rozumiem dlaczego wszyscy tak zaczynają, serio. Chyba powinienem Cie jakoś nazwać, nie? Co powiesz na Drew? Proste, nie zapomnę.
A więc Drew,
Gadałem niedawno z Lou o tym co się stało, i powiedziała, że skoro nie mam komu tym powiedzieć, mogę zacząć pisać pamiętnik. Głupie, prawda?
Niby mógłbym porozmawiać z Liamem, ale on mu powie.
Niall by mi nie pomógł.
A Zayn by mi przyłożył.
Nie ma to jak liczyć na przyjaciół.
Boję się o niego.
- Co? - wystękał Harry, wpatrując się w kartkę bez zmrużenia okiem. Niby Louis pisał składnie, a zdania miały sens, ale całość była kompletnie bezsensowna. Tomlinson pisał wymijająco, jak gdyby wiedział, że Harry to znajdzie. Specjalnie unikał sedna sprawy, jakby nie ufając zeszytowi. - Cwany kretyn.
~*~
Edward od kilku minut dumał nad telefonem Harry'ego, wpatrując się w wyświetlacz, na którym widniały informacje o kontakcie "Vic :)". To nie tak, że mu się podobała, czy coś. Po prostu... Zafascynowała go. Widzieliście jej oczy? I ten śmiech. I to poczucie humoru. Jakim cudem Harry poznał tak wspaniałą dziewczynę?
- Po prostu się z nią umów - podsunęła mu Gemma. Dziwne, nie zauważył kiedy weszła. - Skoro Harry daje radę spotykać się z nią trzy razy na dzień to ty też możesz.
- To nie takie proste - mruknął Ed, odwracając wzrok od siostry. Dziewczyna westchnęła i usiadła obok niego. Położyła mu głowę na ramieniu i zaczęła delikatnie smyrać po plecach.
- Lubi cię - stwierdziła Gemma, bawiąc się lokami brata.
- Lubi Harry'ego - poprawił ją, wzdychając.
- Więc spraw, żeby polubiła ciebie.
~*~
W ciagu kilku godzin Harry zdążył przeczytać cały pamiętnik Louisa. I to nie tak, że mu współczuł czy coś. I to na pewno nie to, że zaczynał go lubić. Bo tak nie było. Był tylko wstrząśnięty, to wszytsko. Przynajmniej właśnie to próbował sobie wmówić.
- Co tam masz, Hazza Bear? - zapytał nagle Niall, zgladając mu przez ramię.
- Boże, przestraszyłeś mnie - zawołał Harry, powoli się uspokajając. Pospiesznie schował przedmiot za plecami, nie mając ochoty opowiadać wszystkiego Irlandczykowi.
- Stary, siedzę tu od pieciu minut - parsknął Horan, ukazując Stylesowi swój aparat. - Liam kazał zawołać cię na dół, jedziemy do studia - wyjaśnił mu.
- Po co? - zapytał szczerze zaiteresowany. W co Ed go wrobił?
- Będziemy nagrywać piosenki na nowy album - wyszczerzył się ponownie blondyn. - Powiesz mi teraz co tam chowasz?
- Nic takiego - powiedział szybko Harry. - To może ja pójdę się ubrać czy coś - mamrotał, wstając i wychodząc prędko z pokoju.
- Louis będzie zły... - zanucił Niall, poprawiajac włosy.
~*~
Nastepnego dnia Edward lekko zapukał do drzwi od pokoju siostry. Nie usłyszał odpowiedzi, więc postanowił po prostu wejść. Gemma spokojnie spała, mrucząc cos pod nosem. Chłopak uśmiechnął się, widząc jak urocza wygląda, a jego usmiech powiększył się, kiedy uświadomił sobie, ze to do niego należy przyjemność obudzenia jej.
Już miał burtalnie zabrać jej koc, gdy przypomniał sobie, że musi mu pomóc. A na pewno tego nie zrobi, kiedy bezczelnie przerwie jej sen.
Z westchnieniem podszedł po cichu do jej łózka i lekko ją szturchnął. Na marne. Po kilku nastepnych szturchnieciach Gemma nadal leżała pogrączona we śnie. Edward powoli zaczynał się niecierpliwić, więc po prostu wrzasnął jej nad uchem, żeby wstała.
Od razu otworzyła oczy, zdziwiona. Po chwili, gdy już zaczęla kontaktować i zorientowała się kto śmiał ja obudzić, pchnęła lekko brata.
- Jesteś okropny - jęknęła, lekko się uśmiechając.
- Za to mnie kochasz - zaśmiał się Ed, siadając na pościeli.
- Chciałbyś. A więc czekam aż się wytłumaczysz z tego karygodnego czynu, który przed chwilą popełniłeś - dziewczyna udała poważną minę i spojrzała srogo na brata.
- Przepraszam, o pani, jednak potrzebowałem pani pomocy.
~*~
Wczoraj jakimś cudem Harry zdołał wymigać się od nagrywania, mówiąc, że jest chory. Być może nie udałoby mu sie to, gdyby Niall go nie poparł. Tak więc Styles miał cały dzień na wymyślenie sposobu uratowania Louisa.
Nie może mu tak po prostu powiedzieć, ze znalazł jego pamiętnik, go Tomlinson by go zamordował na miejscu. Nie może też poprosić żadnego z chłopaków o pomoc, bo Louis definitywnie jej nie chciał.
Harry nie był nawet pewny czy powinien próbować mu pomóc.
Wydawało się, że Lou chce sobie poradzić sam. Ale był jeden problem. Nie umiał.
A Harry, jako pomocny człowiek, chce pospieszyć mu z pomocą.
Idiota, skarcił się w myślach, on i tak tego nie doceni.
Przez całą noc odrzucał coraz to głupsze pomysły. Kilka razy zastanawiał się, czy nie lepiej wziąć kilka tabletek na ból głowy, jednak doszedł do wniosku, ze to byłaby tylko strata casu.
Zarwał nockę, wygladał okropnie, jego brzuch domagał się jedzenia a mózg odpoczynku.
Ale było warto. Bo właśnie wpadł na wspaniały pomysł.
~*~
- Jak mam sprawić, żeby polubiła mnie?
- Na początek: musisz powiedzieć jej, że nie jesteś Harry'm. Potem...
- Żartujesz sobie?
- Potem zaproś ją na randkę, a następnie...
- Co?!
- ... znajdź jakieś wspólne tematy. Oto cała filozofia.
- Życie nie jest takie łatwe, to nie film Disneya.
- Jestem dziewczyną, tak?
- No, chyba tak...
- Potrzebujesz pomocy z dziewczyną, tak?
- Ta...
- Więc zamknij się i rób notatki!
~*~
Kiedy Louis spał, Harry bezszelestnie zakradł się do jego pokoju i położył na szafce zapisana kartkę papieru. Nie był to jakiś super długi list - w sumie, była to njakrótsza wiadomość, jaką w życiu napisał. Ale zawierała najwiecej emocji.
Wiedział, że Tomlinson nie obudzi się jeszcze przez jakieś pół godziny, ale odetchnął z ulgą dopiero gdy wydostal sie z jego pokoju.
Jak gdyby nigdy nic zszedł na dół, by zrobić sobie śniadanie i uśmiechnął sie szeroko, widząc Zayna w kuchni.
- Hej Zaynie - zawołał radośnie, machając mu ręką.
Zayn zmarszczył brwi, ale po chwili odwzajemnił uśmiech.
- Cześć Eddie. Czujesz się już lepiej?
- Uhm, co? - zapytał zdezorientowany Styles, otwierajac szerzej oczy.
- Czy czujesz sie już lepiej? No wiesz, zeszła ci gorączka?
- Ach, tak. Tak, czuję się o niebo lepiej.
Ten dzień był dobry. Popołudnie spędził grając z Liamem w FIFĘ i zdążył przekonać się , że Malik jest świetnym kucharzem.
Wieczorem, kiedy Lou poszedł wziąć prysznic, Harry wszedl do jego pokoju, żeby sprawdzić, czy zobaczył jego wiadomość.
I pomimo tego co Louis tam napisał, ten dzień stał sie jeszcze lepszy, bo nie zignorował tego.
Hej Lou-Lou, musisz dać sobie pomóc. Jestem gotów Ci pomóc :) Drew .x
Odpieprz się i oddaj mi mój dziennik, kutasie.
~*~
Pociły mu się ręce. I tak, to było coś niezwykłego. To Edward Styles, on nie denerwuje się z byle powodu.
Teraz albo nigdy.
Drżącą reką nacisnął dzwonek i cofnął się o krok.
Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich szeroko uśmiechnieta Victoria. Trochę się zdziwiła widząc swojego przyjaciela, ale była to naprawdę miła niespodzianka.
- Ch-Chciałem zapytać.. cz-czy nie wyszłabyś z-ze mną na r-randkę - wyjąkał, spuszczając wzrok na swoje buty. Był pewny, że nigdy w swoim życiu nie był bardziej zawstydzony niż wtedy. Sekundy mijały, a Victoria nadal nie odpowiadała.
Spieprzyłem.
- Z chęcią - usłyszał nagle jej radosny głos.
- Serio? - zapytał zdziwiony.
- Jasne - zaśmiała się. Boże, jej śmiech.
- T-to dla ciebie - wystękał, podając jej pojedynczą, różową różyczkę.