piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 11

     - Żartujesz?
     - Żartowałabym z czegoś takiego, cioto?
     Harry potarł palcami skronie i podniósł wzrok na przyjaciółkę. W sumie miała rację. Po prostu nie mieściło mu się to w głowie. Jego przyjaciółka i brat, razem? Nie.
     - Zdajesz sobie sprawę, że to tak jakbyś umówiła się ze mną? Wtedy jeszcze nie wiedziałaś, że to Ed... - starał się dobierać odpowiednie słowa. Uniósł lekko brew, patrząc jak Victoria się zmieszała. Podrapała sie po ramieniu i spuściła wzrok na podłogę. - Chyba, no wiesz... Nie podobam ci się, nie?
     - Nie, jasne, że nie! - zawołała oburzona dziewczyna. Zarumieniła się lekko i włożyła kosmyk włosów za ucho. - Ale dobrze wiesz, że nigdy bym ci niczego nie odmówiła.
     - Po prostu się przyznaj, że nie możesz się oprzeć mojemu urokowi osobistemu - teatralnie potrząsnął włosami, by dodać sobie dramatyzmu. To ostatecznie przerwało niezręczność w pokoju i Victoria zaśmiała się głośno, z głupoty przyjaciela.
~*~
     Do: Vic <3
     Hej, Vic, moglibyśmy przełożyć nasze spotkanie? Mam mały problem, przyjaciel miał wypadek, przepraszam :(

     Od: Vic <3
     Och, nie ma sprawy... Mam nadzieję, że nic mu się nie stało :)

     Do: Lewis
     Masz go?

     Od: Lewis
     Jasne! Jest cały i zdrowy, spokojnie! Odwiozę go do domu, ok?

     Do: Lewis
     NIE MA MOWY, CHCĘ GO NAJPIERW ZOBACZYĆ
~*~
     Edward mamrotał coś szybko do telefonu, ale Niall nie mógł go usłyszeć, choć naprawdę się starał. Był prawi pewny, że usłyszał "nienawidzę cię", "Boże" i "zabiję cię", więc wywnioskował, że Styles rozmawiał z Tomlinsonem.
     - Pozdrów Lou! - zawołał rozbawiony z kierunku przyjaciela i zaśmiał się tylko, kiedy ten zgromił go spojrzeniem.
      Po chwili do pokoju wszedł Zayn i usiadł obok Nialla, unosząc brwi. Popatrzył na blondyna, czekąjąc, aż mu wyjaśni co się dzieje z Edem, ale Horan wzruszył tylko ramiona mi i wstał niespiesznie.
     - Zaynie, są jeszcze ciastka?
~*~
     - Wiesz...
     Harry podniósł głowę i spojrzał na Victorię, dając jej tym samym znak, że jej słucha. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczerwieniła się lekko.
     - Naprawdę chciałam się spotkać z twoim bratem - wymamrotała cicho, spuszczając wzrok na swoje buty. - Ale ty zniknąłeś i on pojechał i... Zresztą, nieważne, to głupie.
     Chłopak uśmiechnął się lekko i podszedł do niej. Nadal nie podnosiła głowy, więc objął ją lekko, jednocześnie kołysząc ją delikatnie.
     - To nie jest głupie, Vicky - powiedział, rysując kółka na jej plecach. - Chodź, obejrzymy Harry'ego Pottera.
     - Komnatę? - upewniła się ze śmiechem w głosie.
     - Oczywiście, że Komnatę, za kogo ty mnie masz?
~*~
     Od: Haz
     Nie ładnie tak wystawiać dziewczyny do wiatru... nie tak uczyła nas mama.

     Do: Vic <3
     Hej Vic, zrobilaś sobie już jakieś plany? Zastanawiałem się, czy możemy się jednak spotkać... Jeśli to nie problem, oczywiście :)

     Do: Haz
     GDZIE JESTEŚ?????

     Od: Vic <3
     Jasne! To o 18?
~*~
     - Idziesz gdzieś?
     Edward przerwał ubieranie bluzy i spojrzał za siebie.
     - Mam spotkanie.
     Niall zmarszczył brwi, a po chwili uśmiechnął się szeroko.
     - Stary, jak chcesz zamordować Lou to spoko, dam ci alibi - roześmiał się, a razem z nim Ed.
     Potrząsnął głową i moment później już go nie było.
~*~
     - Na kogo stawiacie? - spytał chłopaków Zayn, otwierając piwo i biorąc duży łyk.
     Liam zastanowił się nad tym chwilę, a Niall od razu odpowiedział:
     - Harry wymiata.
     Payne kiwnął lekko głową, ale zacisnął mocniej brwi, koncentrując się.
     - Chyba... Chyb na Lou - powiedział w końcu, na co Horan go wyśmiał. Liam uniósł brew. - Założymy się?
     - Czy to wyzwanie? - zapytał ciągle śmiejący się blondyn.
     Zayn popatrzył na przyjaciół z politowaniem i pokręcił głową. Wstał i poszedł do swojego pokoju, myśląc, że lepiej będzie zostawić ich samych.
~*~
     - Co ty robisz?!
     - Ubieram się? - odpowiedziała pytaniem dziewczyna. Właśnie zakładała spodnie, kiedy Harry wrzasnął na nią nie wiadomo za co.
     Chłopak spuścił głową zrezygnowany i podszedł do jej szafy, wyciągając z niej cienką sukienkę w kwiatki. Podał jej to, a ona z naburmuszoną miną ją wzięła.
     - Muszę? - jęknęła.
     Harry uśmiechnął się i pokiwał głową.
~*~
     Kiedy wyszła z pokoju, już ubrana, uśmiechnął się do siebie. Wyrosła na piękną dziewczynę. Pokazał jej, że trzyma za nią kciuki i po chwili zobaczyła jego dołeczki. Był zachwycony, ale pomimo tego i tak nie powstrzymał się od sapnięcia na jej trampki.
     - Pamiętaj, nie garb się, nie przerywaj mu, często się uśmiechaj, żuj z zamkniętą buzią...
     - Tak, mamo - przewróciła oczami Victoria.
     - I nie zapomnij skopać mu tyłka - skończył Styles, z poważną miną.
     Usłyszeli pukanie, więc Harry szybko pobiegł do jej pokoju, a jego przyjaciółka otworzyła szybko drzwi.
     - Hej Harry! - zawołała radośnie na widok Eda.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 10

     Harry z westchnieniem kopnął kamień leżący przed nim i spuścił wzrok na swoje zniszczone, brązowe buty. Był z siebie dumny z kilku powodów. Z tego, że dał radę odejść, zostawić brata, chłopaków. Z tego, że nie płakał. Z tego, że nie dał się Louisowi i mu nie uwierzył. Uśmiechnął się lekko pod nosem i podniósł głowę, żeby upewnić się czy idzie w dobrym kierunku. Skręcił w prawo i rozejrzał się, szukając wzrokiem charakterystycznego fioletowego domu. Po chwili stał przed jego drzwiami i zastanawiał się czy to dobry pomysł. Raz się żyje. Zapukał głośno i zagryzł dolną wargę, modląc się, żeby nie było tam Edwarda.
     - Harry?
~*~
     - Co mu zrobiłeś, Tomlinson? - warknął Edward do telefonu, czując, jak jego dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści.
     Dwa tygodnie. Ten chłopak zdążył zniszczyć jego brata w czternaście dni. Jak on do cholery to zrobił?
     Usłyszał w słuchawce jak Louis bierze głęboki wdech, by się uspokoić.
     - Mieliśmy... małą sprzeczkę.
     - Znajdź go.
~*~
     Harry siedział na łóżku Victorii w jej pokoju, podczas gdy ona chodziła przed nim w tę i z powrotem.
     - Więc mówisz, że przez dwa tygodnie mieszkałeś z super-sławnym zespołem twojego super-sławnego brata?
     Chłopak skinął głową, zastanawiając się jak bardzo mu się oberwie, za to, że nic jej o tym nie powiedział.
     - I przez te dwa tygodnie twój mega-przystojny brat udawał ciebie?
   Styles roześmiał się szczerze, czując, jak cały stres z niego upływa. Właśnie dlatego Victoria była jego przyjaciółką; potrafiła poprawić mu humor, nawet kiedy był w największym dołku.
     - Tylko mi nie mów, że wolisz Eda ode mnie - rzucił żartobliwie.
     - Nigdy - odpowiedziała i rzuciła w niego poduszką - nawet tak nie myśl!
~*~
     - Jak ty się w ogóle zorientowałeś, że to nie ja?
     Louis przewrócił oczami  i pokręcił lekko głową.
     - Przyjaźnimy się od trzech lat, naprawdę sądzisz, że nie umiem cię rozpoznać? - udał obrażonego i zacisnął wargi, skupiając wzrok na drodze.
     - Niall ci powiedział - strzelił Edward, nie wierząc w melodramatyczną wypowiedź byłego przyjaciela.
     - Możliwe.
     Ed wziął głęboki oddech zanim zadał pytanie, które dręczyło go od ostatnich tygodni.
     - Dlaczego?
     - Co, dlaczego? - zapytał Lou, zbity z tropu.
     - Dlaczego się od nas odsunąłeś?
     I zanim Tomlinson miał choćby szansę pomyśleć nad odpowiedzią, usłyszeli sygnał przychodzącej wiadomości.
~*~
     Od: 688 664 345
     Jak samopoczucie? :-) Mam nadzieję, że się wyspałeś .xx

     Do: Dupek
     Och, tak, miałem wspaniałą noc, wiedząc, że w końcu się ciebie pozbyłem. Gdzie ty się do licha podziewasz?

     Od: Dupek
     A co, stęskniłeś się? Słyszałem, że nawet zadzwoniłeś po Edwarda, jestem pod wrażeniem. Masz zamiar go przeprosić? .xx

     Do: Dupek
     Zapomnij.


     Od: Robin
     Pamiętaj o umowie.
~*~
     - Jesteś okropny.
     Victoria patrzyła mu przez ramię na wiadomości, które dostał od Louisa. Harry zaśmiał się tylko i schował telefon do kieszeni.
     - On zaczął.
     Dziewczyna uderzyła go w ramię i uśmiechnęła się szeroko.
     - Dzieciak - mruknęła, pewna, że to usłyszał.
     Harry spuścił głowę i przełknął głośno ślinę. Wydał z siebie dziwny odgłos, który najprawdopodobniej miał być łkaniem.
     - Haz?
     - Tak? - zapytał cicho.
     - Jesteś głupi.
~*~
    @Louis_Tomlinson: im sorry
 
    @Edward_Styles: how could you do this? are you stupid?

    @nouisfaith: GUYZ WHAT HAPPENED BETWEEN ED AND LOU DID THEY HAVE A FIGHT
~*~
    Obrazy zaczęły się pojawiać w jego głowie, kiedy usiadł na łóżku.
    Podoba ci się to, co?
    Gwizdało mu w uszach.
    Lubisz to? Lubisz kiedy mam nad tobą władzę?
    Zaschło mu w ustach.
    To cię czegoś nauczy.
    Zacisnął z całej siły szczęki, by nie krzyczeć.
    Trzymaj się od niego z daleka.
    Tak jest.
~*~
     - Umówiłam się na randkę z twoim bratem - powiedziała szybko, rumieniąc się i schowała twarz w dłoniach.
     - Co?!
~*~

ehm. Nati jest super i fajna kc nati

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 9.

     - Który z was grzebał w moich rzeczach?
     Chłopaki popatrzyli się na mnie zdziwieni. Zayn uniósł brew, odwracając się do Liama, który wzruszył ramionami, najwyraźniej nie rozumiejąc o czym mówię.
     - Niall? Byłeś ostatnio w moim pokoju? - zapytałem tylko po to, żeby się upewnić, chociaż doskonale wiedziałem kto to był.
     Niall pokręcił głową i parsknął cichym śmiechem. Wszyscy na niego spojrzeli, a on wzruszając ramionami nam wyjaśnił.
     - To Harry - powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Kiedy zauważył, że patrzymy na niego jak na idiotę, przygryzł lekko wargę, orientując się co powiedział. - To znaczy Ed - poprawił się od razu, mając nadzieję, że nie zauważymy. Kretyn.
     - Jaki Harry?
~*~
     - Hej Eddy - uśmiechnąłem się ciepło do mojego najlepszego przyjaciela. No, kiedyś nim był. No i nie jestem pewien czy mój uśmiech był ciepły. Nie jestem pewien czy to był uśmiech.
     Spojrzał na mnie z uniesioną brwią, z mimiki jego twarzy mogłem wyczytać, że nie rozumie o co chodzi. Niech zabawa się zacznie.
     - Hej, co jest? Wiem, że ostatnio dziwnie się zachowywałem, ale spójrz! Wróciłem! To ja, twój najlepszy kumpel - zaśmiałem się, podchodząc do niego i obejmując go ramieniem. Nie możesz go dotykać. Zacisnąłem zęby i policzyłem w myślach do dziesięciu, żeby się uspokoić. Mogę, to nie Ed.
     - Och - mruknął zaskoczony moim nagłym przypływem pozytywnych emocji. Nie przyzwyczajaj się.
     - Co Eddy, nie tęskniłeś za mną? - udałem urażonego i spuściłem wzrok na swoje stopy, czekając na jego odpowiedź.
     Byłem pewny, że przygryzł wargę i podrapał się po głowie, zastanawiając się jaka odpowiedź jest poprawna. Są tacy sami.
     - Jasne, że tęskniłem - powiedział powoli, oddając uścisk. - Po prostu... Zdziwiłeś mnie.
     Zaśmiałem się lekko, podnosząc głowę. Widząc mój "dobry humor" chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując mi swoje dołeczki. Zaraz... Ed nie ma dołeczków. Parsknąłem pod nosem, zastanawiając się jak mogłem tego nie zauważyć wcześniej.
     - Hej, nie byłeś ostatnio w moim pokoju? - zapytałem niewinnie, próbując wywołać na nim jak najmniejszą presję.
     - Um - szybko uciekł ode mnie spojrzeniem, a ja miałem ochotę wywrócić oczami na to, jak kiepskim aktorem był. - Nie, nie przypominam sobie - powiedział w końcu, a jego głos z niewiadomych przyczyn był niższy niż zwykle. Mam cię.
     - Bo wiesz... Coś mi zniknęło, a reszta chłopaków omija mój pokój szerokim łukiem...
     - Może gdzieś to upuściłeś?
     Nie jestem aż taki głupi.
     - Sądzę, że raczej ktoś mi to ukradł.
     Zmusił się, żeby na mnie spojrzeć. Starał się wyglądać, jakby nie wiedział o czym mówię, ale mnie nie oszuka.
     Nachyliłem się nad jego twarzą, tak, by czuł mój oddech na swoim policzku. Poczułem jak momentalnie jego tętno lekko przyspieszyło i prawie się zaśmiałem, ale musiałem się powstrzymać.
     - Myślę, że to ty mi to ukradłeś, Harry.
~*~
     Od: Nieznany
     Hej Lou-Lou :) Dorosłeś już do tego, żeby przyjąć pomoc? Drew .xx


     Do: Harry Idiota Styles
     Daj mi spokój i wracaj na tą swoją wieś, nie potrzebujemy cię.

     Od: Harry Idiota Styles
     Długo masz zamiar udawać, że wszystko jest okej? To Cię w końcu zniszczy. Chcę Cię tylko uratować. Drew .xx
     
     Do: Harry Idiota Styles
     Nie potrzebuję twojej pierdolonej pomocy wszystko zepsujesz. Jak zwykle. 

     Od: Harry Idiota Styles
     Po prostu powiedz mi co się stało. Drew .xx

     Do: Harry Idiota Styles
     A co ty mógłbyś zrobić? Wszystko co robisz to błędy. Pomyłki. Nic nie umiesz zrobić dobrze, a ja nie mam zamiaru dać ci spieprzyć mojego życia.

     Od: Harry Idiota Styles

     Słucham? 

     Do: Harry Idiota Styles
     Co, twój braciszek ci nie mówił? Bo nam często gadał o tym, że miałeś nie istnieć. Jesteś pomyłką. Twoja matka chciała mieć idealne dziecko i proszę, urodził się Ed. Ale niestety ty przyszedłeś razem z nim, a ona nie miała serca cię oddać. Wszystko czego dotkniesz od razu się spieprzy. Nie możesz po prostu odizolować się od ludzi i dać im żyć bez twojego natrętnego towarzystwa? Na prawdę, nie łudź się, ze ktokolwiek cię lubi. Bo tak nie jest. Jesteś pomyłką i dobrze o tym wiesz.
~*~
     Louis nie czuł się źle. Kiedyś pewnie nawet nie pomyślałby, żeby mówić coś tak okropnego nawet najgorszemu wrogowi. Ale teraz każdy był jego wrogiem. Nikt nie mógł poznać jego tajemnicy, a skoro to prowadzi do krzywdzenia każdego na jego drodze, zrobi to.
     No dobra, poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku, kiedy Ed albo Harry, nieważne, nie zszedł na kolację. Kiedy okazało się, że zamknął się w pokoju i nie chciał wpuścić nawet Nialla, Louisowi zrobiło się odrobinę niedobrze.
     Louis nie był zły. Był skrzywdzony. Sfrustrowany. Upokorzony. Ale nie był zły. Nie chciał zniszczyć tego chłopaka, no bo powiedzmy szczerze, Harry nic mu nie zrobił. Tomlinson mógł sobie wmawiać, że Styles sam się o to prosił kradnąc jego dziennik i wtrącając się w jego życie, ale w środku wiedział, że to nic złego.
     Nie znał Harry'ego, ale zrobiłby to samo dla Eda.
~*~
     Kiedy kładł się spać, starał się zapomnieć na chwilę o tym dzieciaku. Starał się myśleć o swojej mamie, o dziewczynkach, czymkolwiek, co nie było związane z rodziną Stylesów.
     Udało mu się.
     Na chwilę.
     Żołądek podszedł mu do gardła, kiedy zobaczył co leży na jego poduszce.
~*~
     Harry próbował powstrzymać łzy, ale na marne. Od kilku godzin płakał bez przerwy i nie zapowiadało się na to, żeby szybko skończył. Drżącą dłonią podpisał kawałek papieru i bezszelestnie wyszedł z pokoju, upewniwszy się, że reszta zespoły je na dole kolację.
     Wszedł powoli do sypialni Louisa i starał się patrzeć na jeden punkt, mając nadzieję, że to powstrzyma na chwilę łzy. Najciszej jak potrafił położył na poduszce jego dziennik, a na nim przykleił małą karteczkę.
     Wygrałeś. Jestem pomyłką. Jestem beznadziejny. Przepraszam, że istnieję. Ale nie martw się, już niedługo. 
     Harry .xx
     Ostatni raz spojrzał w dół i pojedyncza łza rozmazała jego podpis.
~*~
     Jedyną rzeczą, o której mógł myśleć Louis, było pobiegniecie do pokoju Eda, żeby sprawdzić czy jeszcze tam jest. Jak pomyślał, tak zrobił. Bądź tam. Siedź tam smutny i bezpieczny, dupku.
     Nie było go. Louis jęknął mimowolnie, obliczając w pamięci jakie były szanse, że go znajdą. Sądząc po całkowicie pustej szafie i braku jakiejkolwiek rzeczy Harry'ego, były marne. Zaklął pod nosem i szybko wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał jego numer. Odbierz, kretynie.
~*~
     Nie odebrał. Po kilku próbach Louis dał sobie spokój. Gorączkowo zastanawiał się kto może mu pomóc. Chłopaki go zabiją, jeśli się dowiedzą, Jay mogłaby mu pomóc, ale za długo by to trwało.
     - Ed? - sapnął Louis do słuchawki, modląc się, żeby Styles nie był zajęty.
     - Lou?
     - Chyba spieprzyłem.

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 8

     Drogi pamiętniku...
     Dobra, ten początek jest beznadziejny. Nie rozumiem dlaczego wszyscy tak zaczynają, serio. Chyba powinienem Cie jakoś nazwać, nie? Co powiesz na Drew? Proste, nie zapomnę.
     A więc Drew, 
     Gadałem niedawno z Lou o tym co się stało, i powiedziała, że skoro nie mam komu tym powiedzieć, mogę zacząć pisać pamiętnik. Głupie, prawda?
     Niby mógłbym porozmawiać z Liamem, ale on mu powie. 
     Niall by mi nie pomógł.
     A Zayn by mi przyłożył.
     Nie ma to jak liczyć na przyjaciół.
     Boję się o niego.
     - Co? - wystękał Harry, wpatrując się w kartkę bez zmrużenia okiem. Niby Louis pisał składnie, a zdania miały sens, ale całość była kompletnie bezsensowna. Tomlinson pisał wymijająco, jak gdyby wiedział, że Harry to znajdzie. Specjalnie unikał sedna sprawy, jakby nie ufając zeszytowi. - Cwany kretyn.

~*~

     Edward od kilku minut dumał nad telefonem Harry'ego, wpatrując się w wyświetlacz, na którym widniały informacje o kontakcie "Vic :)". To nie tak, że mu się podobała, czy coś. Po prostu... Zafascynowała go. Widzieliście jej oczy? I ten śmiech. I to poczucie humoru. Jakim cudem Harry poznał tak wspaniałą dziewczynę?
     - Po prostu się z nią umów - podsunęła mu Gemma. Dziwne, nie zauważył kiedy weszła. - Skoro Harry daje radę spotykać się z nią trzy razy na dzień to ty też możesz.
     - To nie takie proste - mruknął Ed, odwracając wzrok od siostry. Dziewczyna westchnęła i usiadła obok niego. Położyła mu głowę na ramieniu i zaczęła delikatnie smyrać po plecach.
     - Lubi cię - stwierdziła Gemma, bawiąc się lokami brata.
     - Lubi Harry'ego - poprawił ją, wzdychając.
     - Więc spraw, żeby polubiła ciebie.

~*~
     
      W ciagu kilku godzin Harry zdążył przeczytać cały pamiętnik Louisa. I to nie tak, że mu współczuł czy coś. I to na pewno nie to, że zaczynał go lubić. Bo tak nie było. Był tylko wstrząśnięty, to wszytsko. Przynajmniej właśnie to próbował sobie wmówić.
     - Co tam masz, Hazza Bear? - zapytał nagle Niall, zgladając mu przez ramię. 
     - Boże, przestraszyłeś mnie - zawołał Harry, powoli się uspokajając. Pospiesznie schował przedmiot za plecami, nie mając ochoty opowiadać wszystkiego Irlandczykowi. 
     - Stary, siedzę tu od pieciu minut - parsknął Horan, ukazując Stylesowi swój aparat. - Liam kazał zawołać cię na dół, jedziemy do studia - wyjaśnił mu.
     - Po co? - zapytał szczerze zaiteresowany. W co Ed go wrobił?
     - Będziemy nagrywać piosenki na nowy album - wyszczerzył się ponownie blondyn. - Powiesz mi teraz co tam chowasz?
     - Nic takiego - powiedział szybko Harry. - To może ja pójdę się ubrać czy coś - mamrotał, wstając i wychodząc prędko z pokoju.
     - Louis będzie zły... - zanucił Niall, poprawiajac włosy.

~*~

     Nastepnego dnia Edward lekko zapukał do drzwi od pokoju siostry. Nie usłyszał odpowiedzi, więc postanowił po prostu wejść.  Gemma spokojnie spała, mrucząc cos pod nosem. Chłopak uśmiechnął się, widząc jak urocza wygląda, a jego usmiech powiększył się, kiedy uświadomił sobie, ze to do niego należy przyjemność obudzenia jej. 
     Już miał burtalnie zabrać jej koc, gdy przypomniał sobie, że musi mu pomóc. A na pewno tego nie zrobi, kiedy bezczelnie przerwie jej sen. 
     Z westchnieniem podszedł po cichu do jej łózka i lekko ją szturchnął. Na marne. Po kilku nastepnych szturchnieciach Gemma nadal leżała pogrączona we śnie. Edward powoli zaczynał się niecierpliwić, więc po prostu wrzasnął jej nad uchem, żeby wstała. 
     Od razu otworzyła oczy, zdziwiona. Po chwili, gdy już zaczęla kontaktować i zorientowała się kto śmiał ja obudzić, pchnęła lekko brata.
     - Jesteś okropny - jęknęła, lekko się uśmiechając.
     - Za to mnie kochasz - zaśmiał się Ed, siadając na pościeli. 
     - Chciałbyś. A więc czekam aż się wytłumaczysz z tego karygodnego czynu, który przed chwilą popełniłeś - dziewczyna udała poważną minę i spojrzała srogo na brata.
     - Przepraszam, o pani, jednak potrzebowałem pani pomocy.

~*~

     Wczoraj jakimś cudem Harry zdołał wymigać się od nagrywania, mówiąc, że jest chory. Być może nie udałoby mu sie to, gdyby Niall go nie poparł. Tak więc Styles miał cały dzień na wymyślenie sposobu uratowania Louisa. 
     Nie może mu tak po prostu powiedzieć, ze znalazł jego pamiętnik, go Tomlinson by go zamordował na miejscu. Nie może też poprosić żadnego z chłopaków o pomoc, bo Louis definitywnie jej nie chciał.
     Harry nie był nawet pewny czy powinien próbować mu pomóc.
     Wydawało się, że Lou chce sobie poradzić sam. Ale był jeden problem. Nie umiał.
     A Harry, jako pomocny człowiek, chce pospieszyć mu z pomocą.
     Idiota, skarcił się w myślach, on i tak tego nie doceni.
     Przez całą noc odrzucał coraz to głupsze pomysły. Kilka razy zastanawiał się, czy nie lepiej wziąć kilka tabletek na ból głowy, jednak doszedł do wniosku, ze to byłaby tylko strata casu. 
     Zarwał nockę, wygladał okropnie, jego brzuch domagał się jedzenia a mózg odpoczynku.
     Ale było warto. Bo właśnie wpadł na wspaniały pomysł.

~*~ 

     - Jak mam sprawić, żeby polubiła mnie?
     - Na początek: musisz powiedzieć jej, że nie jesteś Harry'm. Potem...
     - Żartujesz sobie?
     - Potem zaproś ją na randkę, a następnie...
     - Co?!
     - ... znajdź jakieś wspólne tematy. Oto cała filozofia.
     - Życie nie jest takie łatwe, to nie film Disneya.
     - Jestem dziewczyną, tak?
     - No, chyba tak...
     - Potrzebujesz pomocy z dziewczyną, tak?
     - Ta...
     - Więc zamknij się i rób notatki!

~*~ 

     Kiedy Louis spał, Harry bezszelestnie zakradł się do jego pokoju i położył na szafce zapisana kartkę papieru. Nie był to jakiś super długi list - w sumie, była to njakrótsza wiadomość, jaką w życiu napisał. Ale zawierała najwiecej emocji.
     Wiedział, że Tomlinson nie obudzi się jeszcze przez jakieś pół godziny, ale odetchnął z ulgą dopiero gdy wydostal sie z jego pokoju. 
     Jak gdyby nigdy nic zszedł na dół, by zrobić sobie śniadanie i uśmiechnął sie szeroko, widząc Zayna w kuchni. 
     - Hej Zaynie - zawołał radośnie, machając mu ręką.
     Zayn zmarszczył brwi, ale po chwili odwzajemnił uśmiech.
     - Cześć Eddie. Czujesz się już lepiej?
     - Uhm, co? - zapytał zdezorientowany Styles, otwierajac szerzej oczy.
     - Czy czujesz sie już lepiej? No wiesz, zeszła ci gorączka?
     - Ach, tak. Tak, czuję się o niebo lepiej. 
     Ten dzień był dobry. Popołudnie spędził grając z Liamem w FIFĘ i zdążył przekonać się , że Malik jest świetnym kucharzem.
     Wieczorem, kiedy Lou poszedł wziąć prysznic, Harry wszedl do jego pokoju, żeby sprawdzić, czy zobaczył jego wiadomość.
     I pomimo tego co Louis tam napisał, ten dzień stał sie jeszcze lepszy, bo nie zignorował tego.

Hej Lou-Lou, musisz dać sobie pomóc. Jestem gotów Ci pomóc :) Drew .x

Odpieprz się i oddaj mi mój dziennik, kutasie.

~*~

     Pociły mu się ręce. I tak, to było coś niezwykłego. To Edward Styles, on nie denerwuje się z byle powodu.
    Teraz albo nigdy.
     Drżącą reką nacisnął dzwonek i cofnął się o krok. 
     Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich szeroko uśmiechnieta Victoria. Trochę się zdziwiła widząc swojego przyjaciela, ale była to naprawdę miła niespodzianka. 
     - Ch-Chciałem zapytać.. cz-czy nie wyszłabyś z-ze mną na r-randkę - wyjąkał, spuszczając wzrok na swoje buty. Był pewny, że nigdy w swoim życiu nie był bardziej zawstydzony niż wtedy. Sekundy mijały, a Victoria nadal nie odpowiadała.
     Spieprzyłem.
     - Z chęcią - usłyszał nagle jej radosny głos. 
     - Serio? - zapytał zdziwiony.
     - Jasne - zaśmiała się. Boże, jej śmiech.
     - T-to dla ciebie - wystękał, podając jej pojedynczą, różową różyczkę.

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 7


     - Hej Nialler! - zawołał Ed, widząc swojego przyjaciela w małym ekranie laptopa. Odruchowo uśmiechnął się szeroko i pomachał mu entuzjastycznie.
     Przygryzł lekko wargę, kiedy Niall zmarszczył brwi i z zakłopotaniem podrapał się po głowie. Wyglądał, jakby intensywnie nad czymś myślał, przez co Edward zaczął panikować.
     Za dużo gadam. A co jak się domyśli? No dalej Horan, zgłupiej na chwilę...

     - Hej Hazza, miło cię w końcu poznać! - powiedział w końcu, uśmiechając się pod nosem. O nie, Niall, nie podoba mi się ten uśmiech. Blondyn usiadł koło Harry'ego. - Nie przeszkadzam? - zapytał go niewinnie, na co Edward prawie prychnął.
     - Jasne, że nie - uśmiechnął się niepewnie jego brat, błagając go wzrokiem o wskazówkę.
~*~
     Rozmawiali kilka minut na różne tematy. Głównie Niall wypytywał "Harry'ego" o jakieś wstydliwe szczegóły z dzieciństwa Eda. Niestety był rozczarowany, bo "Harry" nie miał najmniejszego zamiaru mu nic mówić. Kiedy dwójka przyjaciół zawzięcie się kłóciła, prawdziwy Harry chichotał obok blondyna, nie rozumiejąc połowy zdań, które padły w całej ich "rozmowie".
     Gdy Ed miał zamiar odpowiedzieć Niallowi w niezbyt miły sposób, trzask drzwi przerwał mu w połowie. Harry zaskoczony odwrócił się, a Horan powtórzył tą czynność chwilę później. Oczy Stylesa rozszerzyły się nieznacznie, obserwując Tomlinsona, który patrzył zaskoczony na Stylesa. Po chwili przeniósł wzrok na ekran, z którego patrzył na niego klon "Eda", przygryzający nerwowo wargę.
     Louis prychnął głośno, wywołując cichy jęk Eda i przewrócenie oczami przez Harry'ego. Starszy chłopak zwrócił się w kierunku Nialla.
     - Zayn coś od ciebie chce, Nialler - poinformował go, niemalże miłym głosem, uśmiechając się do niego ciepło.
     Horan skinął głową i wstał szybko. Tomlinson wyszedł z szybko z pokoju, posyłając bliźniakom pełny wstrętu grymas.
     - Skop mu ode mnie tyłek - mruknął Ed do brata, nie sądząc, że ten weźmie go na poważnie.
     - Załatwione.
     Harry wstał, minął Horana i wyszedł, trzaskając drzwiami.
     - Nie...
     - Nie martw się, nie da rady - zaśmiał się Niall, patrząc na kamerkę. Zasalutował mu i położył rękę na klamce. - Do zobaczenia Ed.
~*~
     On wie? ON WIE? Jakim cudem? Jakim, ja się pytam? Edward oddychał szybko, spanikowany. Co jeśli Niall się wygada? Co jeśli go znienawidził? Co jeśli... Stop. Horan ma mózg. Wie co robi... Mam nadzieję. 
~*~
     - Skończyłeś rozmawiać ze swoim niedorozwiniętym braciszkiem? - parsknął najstarszy chłopak, lustrując Harry'ego wzrokiem.
     - Nie jest niedorozwinięty - obronił się szybko Styles. - W przeciwieństwie do ciebie.
     - Łał, ale mi pojechałeś - parsknął Tomlinson, klaszcząc w udawanym podziwie.
     - Nie powinieneś teraz jeść jednego ze swoich odtłuszczonych jogurcików, czy coś?
     - Skoro już o tym mówimy, to mógłbyś trochę schudnąć.
     - Żeby potem płakać po nocach jaki to ja jestem niedoskonały? - zakpił Harry, unosząc brew.
     W następnych sekundach Louis przyparł go do ściany, przez co z gardła Stylesa wydobył się zduszony krzyk. Mimo tego, że był prawie o głowę wyższy, w tej chwili był co najmniej przerażony. Louis pchnął go mocniej, co spowodowało jęk Harry'ego, który boleśnie wylądował na ścianie. 
     - Nic o tym nie wiesz - syknął starszy, patrząc na niego z nienawiścią. - Więc, z łaski swojej, nie odzywaj się.
     Puścił go, pozwalając mu odetchnąć. Jeszcze raz zabił go spojrzeniem i znacznie się odsunął.

~*~
     Anne weszła do pokoju syna, przestraszona tym, jak cicho się zachowywał. Nie było go słychać, a z tego co wiedziała, nie wychodził z domu. Zobaczyła jak leży bez ruchu na łóżku i uśmiechnęła się, widząc, ze miarowo oddycha. Usiadła obok niego i pogłaskała jego loki.
     - Co się stało, słoneczko? - spytała zmartwionym głosem, kręcąc palcem kółka na plecach Eda.
     - Nic - mruknął jej syn.
     - No dalej, kochanie, wyrzuć to z siebie - zachęciła go matka spokojnie. Wiedziała, że to tylko kwestia czasu i wszystkiego się dowie.
     Po chwili Ed się podniósł i usiadł po turecku, podpierając brodę na rękach.
     - Niall wie - westchnął cicho, patrząc na swoje bose stopy.
     - Niall? - zdziwiła się Anne, marszcząc brwi. - Och, ten najmniejszy, tak? - kontynuowała, kiedy młody Styles przytaknął głową: - Co on wie? Chyba nie...
     - Dokładnie. A-Ale ja nie chciałem, mamo - zająknął się chłopak, unikając wzroku matki. - Po prostu rozmawiałem z Harrym i on przyszedł i udawaliśmy, że jestem Harrym, ale on jakoś mnie poznał - wyrzucił z siebie na jednym wydechu i w końcu odważył się spojrzeć Anne w oczy. 
     - Spokojnie Ed, to nic nie znaczy - mówiła cicho, przytulając syna do piersi. Delikatnie muskała palcami jego plecy, żeby się zrelaksował. - Zaufaj przyjacielowi, jestem pewna, że zatrzyma to w sekrecie - zapewniła go z uśmiechem.
     Edward ponownie westchnął, puszczając Anne. Odsunął się kawałeczek i ukrył twarz w dłoniach.
     - To Harry'emu nie ufam - mruknął i usłyszał głośny śmiech swojej matki.
~*~
     Znudzony chłopak podrzucał sobie lekko piłeczkę pingpongową, ale nie skupiał na niej zbytniej uwagi. Próbował znaleźć Horana i wytłumaczyć mu wszystko, ale blondyn gdzieś zniknął, a Liam nie był zbyt pomocny. 
     Sfrustrowany pomyślał o Louisie. Co on sobie myśli? Że co on może? Pchnięty nagłym przypływem odwagi, postanowił iść do Tomlinsona i z nim "porozmawiać". Pewny siebie zamknął cicho drzwi za sobą i skierował się w kierunku pokoju starszego chłopaka. Delikatnie zapukał, ale odpowiedziała mu cisza. Jeszcze raz. To samo. 
     Wiedział, że powinien zaczekać aż Louis wróci, ale ciekawość zwyciężyła ze zdrowym rozsądkiem. Wszedł na palcach do pokoju i usiadł na jego łóżku. Rozejrzał się leniwie, próbując zapamiętać każdy szczegół jaki zobaczył. Gwizdnął cicho i wygodnie się położył.
     Jęknął cicho czując coś twardego pod głową i podniósł się delikatnie, wyciągając jakiś zeszyt spod poduszki. Zaintrygowany obejrzał go ze wszystkich stron, ale to był tylko zwykły, szary zeszyt. Nic nadzwyczajnego. Z wahaniem go otworzył i zaciekawiony brakiem jakiejkolwiek strony tytułowej, przewrócił kartkę.
     Drogi pamiętniku...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 6


 Następnego dnia Harry obudził się dopiero po południu, co spowodowane było tym, że pół nocy nie mógł zasnąć i udało mu się to dopiero koło czwartej nad ranem. Jednak mógł całkowicie szczerze powiedzieć, że się wyspał. Uśmiechnął się szeroko w stronę promieni słonecznych za oknem i już czuł, że to będzie dobry dzień. Teraz, kiedy wie, że coś trapi Lou, będzie mógł z nim porozmawiać i nawet może mu pomóc. Louis przestanie zachowywać się jak dupek i zostaną najlepszymi przyjaciółmi na zawsze. Tak, tak właśnie będzie. 
     - Ed, wstawaj! - zawołał Liam, wchodząc z hałasem do jego pokoju. Jego twarz rozjaśniła się, kiedy zobaczył, że jego przyjaciel już wstał. - Zrobiłem ci śniadanie - wytłumaczył.
     Harry mruknął zadowolony, że zaraz przyjdzie. Wziął jakieś ciuchy z szafy i poszedł się przebrać.
     Kiedy wrócił, już ubrany i umyty, coś na biurku przykuło jego wzrok. Kolorowa karteczka, która z pewnością nie należała do niego. Zmarszczył brwi i wziął ją do ręki.
     "Nieładnie się tak skradać i podsłuchiwać w nocy. L."
     Poczuł jak coś mu się przewraca w żołądku i wciągnął ze świstem powietrze.
     Albo i nie.
~*~
     - Mamo, gdzie moje spodnie?! - krzyknął Edward z góry, przeszukując szafę w poszukiwaniu swojej ulubionej pary spodni. Nie, żeby zależało mu co ma na sobie. No dobra, może trochę.
     - Kotku, nie dałeś ich bratu? - Anne weszła do pokoju i położyła. ręce na biodrach. Pokręciła głową, kiedy po chwili Ed niechętnie się z nią zgodził. Zaśmiała się cicho, widząc zrezygnowaną minę syna. Podeszła do niego i poklepała go lekko po ramieniu.
     - Przecież możesz iść kupić sobie nowe - podsunęła mu pomysł.
     Chłopak westchnął tylko. Zawsze chodził na zakupy z Lou. Albo Zaynem.
     - Myślisz, że Gem pójdzie ze mną? - zapytał nerwowo. Lepsze towarzystwo siostry niż być samemu.
     - Nie! - usłyszeli z góry szybką odpowiedź dziewczyny. Edward skrzywił się, zastanawiając się, kogo może zabrać.
     - Myślę, że Victoria nie będzie miała nic przeciwko zakupom - podpowiedziała mu matka, obserwując jak z jego twarzy znika grymas, a an jego miejsce wstępuje szeroki uśmiech.
     To będzie dobry dzień. Zdecydowanie.
~*~
     Harry Styles zasługiwał na jakąś nagrodę. Po mistrzowsku unikał Louisa. Teraz skradał się najciszej jak potrafił do kuchni, jednak jego brzuch nie pozwolił mu na bycie dyskretnym. Moment później po całym domu rozległo się jego głośne burczenie. Spanikowany chłopak pospiesznie się rozejrzał i prawie jęknął z ulgi, widząc, że Tomlinsona nie ma w pobliżu. Szybko podszedł do lodówki i przyjrzał się uważnie jej zawartości. Sałata, marchew, sałata. Dlaczego nie mają czegoś normalnego? Są królikami czy jak? Skrzywił się i zamknął drzwi. Chyba będzie musiał przejść się do sklepu.
     - Kto normalny je tyle zielska? - mruknął pod nosem, patrząc na podłogę.
     - Louis - westchnął Niall, nieświadomie strasząc Harry'ego. Czemu zawsze się tak skradają? - Zarządził, że wszyscy musimy przejść na dietę, nie pamiętasz?
     Mogłem się tego spodziewać.
     - No tak - jęknął głośno Styles. - Masz ochotę jechać do Nando's? - zapytał nieśmiało.
     - Ratujesz mi życie! - zawołał radośnie blondyn, rzucając mu się na szyję. - Mogę prowadzić?
     Harry skinął głową, śmiejąc się głośno.
     Może nie będzie najgorzej.
~*~
     - Vic, bolą mnie nogi - jęczał Edward, niosąc w rękach pełno toreb z ubraniami. Czuł się jak muł tragarz. Z tych wszystkich reklamówek tylko jedna była jego. Ta najlżejsza, z jedną parą spodni.
     - Wytrzymasz, jeszcze tylko parę sklepów - zapewniła go przyjaciółka raźnym tonem. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. - Szczerze mówiąc, to byłam strasznie zdziwiona, kiedy zapytałeś, czy pójdę z tobą do galerii. Nie żebym narzekała, strasznie się cieszę, po prostu ostatnim razem nie byłeś zbyt zadowolony - w to nie wątpię. - W ogóle nigdy nie lubiłeś zakupów, czemu nagle zmieniłeś zdanie?
     Ed zupełnie zbity z tropu przystanął na chwilę. Minęła chwila, zanim dotarło do niego, o co zapytała.
     - Spodobały mi się ciuchy Eda, wiesz, ten jego rockowy styl - palnął bez myślenia. - I chciałem sobie kupić coś... W jego guście - ciągnął, mając nadzieję, że w to uwierzy.
     - Och, no tak, rzeczywiście, Ed... - rozmarzyła się brunetka. - Następnym razem masz mnie z nim poznać, jasne?
     Chłopak zachichotał, widząc jej groźną minę.
     - Załatwione.
~*~
     - Nie mówiłeś, że jest takim dupkiem - Harry robił bratu wyrzuty. Od kilku minut rozmawiali na Skype i po prostu nie mógł już z tym dłużej czekać.
     Ed westchnął. Wiedział, że prędzej czy później Harry poruszy ten temat.
     - Nie pytałeś - odgryzł się. - Co ci mówił?
     - Niewiele, głównie krytykował moje ubrania i twierdził, że jestem dzieckiem.
     - Z ubraniami miał rację - parsknął Edward, ale po chwili zamilkł, widząc minę brata. - Przepraszam.
     - A wiesz co jest najdziwniejsze? Przez cały czas zgrywa wielkiego pana wrednego, a wczoraj słyszałem jak pła...
     Przerwał mu trzask drzwi i czyjś radosny głos.
     - Hej, Ed pożyczysz mi... Och, hej Harry.

Rozdział 5


     - A teraz w naszym programie goście specjalni... Powitajmy One Direction! - zawołała dziennikarka podekscytowanym głosem, uśmiechając się szeroko. Na widowni rozległy się głośne piski, które na chwilę ogłuszyły Harry'ego.
     - Rusz się - zawołał Louis, odwracając się do tyłu, żeby zobaczyć dlaczego Harry nie idzie. Styles zamrugał szybko i przypomniał sobie gdzie jest. Chwilę później wszedł do studia, ramię w ramię z Tomlinsonem. Fanki zaczęły piszczeć jeszcze głośniej, a Harry mógł się założyć, że jedna z nich krzyknęła "Ed, rozbierz się!". Zaśmiał się cicho i usiadł z chłopakami na kanapie. Nie bardzo przypadło mu do gustu siedzenie obok Lou, ale nie miał wyboru.
     - Miło mi was poznać! - powiedziała z uśmiechem reporterka.
     - Cała przyjemność po naszej stronie - zapewnił ją grzecznie Liam, na co kobieta roześmiała się wesoło.
     - Więc, kochani, jak idzie praca nad drugą płytą?
     - Bardzo się w to zaangażowaliśmy, pisanie razem nowych piosenek to była świetna zabawa, prawda? - zwrócił się do zespołu Zayn.
     Harry przygryzł lekko wargę i pokiwał głową razem z resztą chłopaków. Ed pisał piosenki? 
~*~
     - Ed, obiad gotowy! - usłyszał wołanie swojej matki z dołu.
     - Nie jestem głodny! - krzyknął, wracając do swojego pasjonującego zajęcia, jakim była próba odgadnięcia hasła Harry'ego na twittera.
     Nie było to kochamEda ani Edjestidealny, a także nie śmierdzę. Już miał zrezygnować, kiedy do głowy wpadła mu pewna myśl. Co lubi Harry? Koty. Jak nazywał się jego kot? Dusty. Jestem genialny. Edward szybko spróbował wpisać loveyouDusty i niemal krzyknął ze szczęścia, kiedy okazało się, że hasło jest prawidłowe. Uśmiechnął się zwycięsko i sprawdził interakcje. Nic ciekawego, tylko rozmowy z Victorią... Nuuuuda.
     @HazzaBear: @Edward_Styles hej Edward, jestem Twoim największym fanem! <3 <3 Mógłbyś mnie follownąć? Proszę, to moje marzenie! xx
     O wiele lepiej. Ed zaśmiał się delikatnie i kontynuował spamowanie do swojego brata. Nagle dostał powiadomienie, że ktoś wspomniał o nim z tweecie. Harry? Nie, jest zajęty...
     @lovelyVic: @HazzaBear nie trać czasu, Ed i tak nie follownie takiego ziemniaka jak ty #sorrynotsorry
     Styles wybuchł śmiechem , widząc co napisała przyjaciółka jego brata. Kiedy w miarę się uspokoił, zabrał się za pisanie odpowiedzi.
~*~
     Harry padł zmęczony na swoje łóżko i jedyne czego w tej chwili pragnął, to chwila spokoju. Na wywiadzie Louis ciągle go szturchał i dawał jasno do zrozumienia, że ma go dość. Natomiast w drodze powrotnej uparcie ignorował jego istnienie, czego Harry nie potrafił zrozumieć. Telefon w jego kieszeni zawibrował, czym powiadomił go o nowych interakcjach. Z westchnieniem odblokował ekran, pamiętając prośbę Eda, by nie zaniedbywał jego fanów. 
     Follownął kilkanaście dziewczyn, kiedy zobaczył tweet od samego siebie. Co do... Ed - domyślił się zdenerwowany. Pokręcił głową z politowaniem i zaczął pisać nową wiadomość.
     Od: śmierdziel
     Do: Najwspanialszy brat na świecie :) (zdecydowanie musiał zmienić kilka nazw kontaktów brata)
     Jesteś głupi.
     Nie musiał długo czekać na odpowiedź.
     Od: Najwspanialszy brat na świecie
     Do: śmierdziel
     Mam to po tobie :))
     Harry zaśmiał się dźwięcznie i rozłożył bezradnie ręce. Co mam z nim zrobić?
~*~
     Edward w dobrym humorze zszedł na kolację, którą zrobiła Gemma. Zupełnie zignorował fakt, że nie umiała ugotować nawet najprostszego dania. Zjadł wszystko i podziękował jej z uśmiechem, czym zdziwiona była nawet ich mama. 
     Powodem radości chłopaka była wolność. Mógł w końcu spać kiedy chciał, ile chciał i gdzie chciał. Mógł chodzić z przyjaciółmi po mieście bez tłumu reporterów za nim. Miło było wrócić do starego, beztroskiego życia. 
~*~
     Harry obudził się w środku nocy zlany zimnym potem. Odetchnął głęboko, mając nadzieję, że szybko zapomni o tym koszmarze. Cicho wyszedł z pokoju i bezszelestnie zszedł po schodach, w celu napicia się szklanki wody. 
     Wracał do siebie z pełnym naczyniem w ręku, dziękując Bogu, że nie obudził żadnego z chłopaków.
     Gdy przechodził obok pokoju Tomlinsona, usłyszał cichy szloch. Na początku pomyślał, że mu się wydawało, ale kiedy przyłożył ucho do drzwi, płacz stał się głośniejszy. Ze zdziwienia otworzył szeroko oczy i upuścił szklankę na podłogę. Usłyszał jak Louis powoli wstaje z łóżka i podchodzi do drzwi, więc spanikowany pobiegł go swojego pokoju. Louis ma uczucia?

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 4

     Harry'ego obudziły krzyki dochodzące z dołu. Z jękiem przetarł oczy i powoli się rozbudzał. Który z tych dupków się tak wydziera? Słysząc, że wrzaski nie ustają, wstał niechętnie z łóżka. Poprawił odruchowo włosy, po czym, nie spiesząc się, ubrał spodnie i swoją ulubioną koszulkę. Następnie ziewając zszedł na dół w poszukiwaniu łazienki. Im bliżej kuchni się znajdował, tym wyraźniej słyszał krzyki.
     - Nic nie rozumiesz! - krzyknął ktoś historycznym tonem. Styles przyspieszył, zaniepokojony.
     - To mi wytłumacz - odpowiedział głośno, ale spokojnie, drugi głos.
     W chwili, kiedy Harry wszedł do pomieszczenia, usłyszał, jak pierwszy głos mówi cicho:
     - Nie potrafię.
     Louis siedział przy stole, z twarzą ukrytą w dłoniach, a obok niego stał zdenerwowany Zayn. Muzułmanin spojrzał krótko w jego stronę, lecz zaraz potem jego wzrok ponownie spoczął na starszym chłopaku. Po chwili wahania bez słowa wyszedł z kuchni, zostawiając ich samych. Dzięki, Zaynie. Tomlinson podniósł głowę, zdziwiony brakiem odpowiedzi. Przez krótki moment wydawało się, że jest zagubiony, ale kiedy zobaczył Stylesa, na jego twarz wrócił bezczelny uśmieszek.
     - Nieładnie podsłuchiwać, Ed - zganił go.
     - Nie musiałem podsłuchiwać, darliście się wystarczająco głośno, żebym słyszał was w swoim pokoju - wytłumaczył się Harry, siadając obok niego, na co Louis trochę się odsunął.
     - Chłopcy! Ubierzcie się, zaraz wychodzimy! - usłyszeli krzyk Liama z głębi domu.
     - Lepiej zmień spodnie, nie pokażę się z tobą w takim stanie - parsknął starszy chłopak, szybko wychodząc z pokoju. Zostawił Harry'ego, zastanawiającego się, co jest nie tak w jego luźnych dresach.
~*~
     - Harry, wstawaj! - usłyszał nad sobą delikatny głos i poczuł, jak coś szturcha go w ramię.
     - Jeszcze tylko minutka, obiecuję, Li... - wymamrotał w poduszkę, cicho sapiąc.
     - Haz, no wstań, idziemy dzisiaj do szpitala, zapomniałeś? - zachichotał ktoś nad nim.
     To właśnie ten chichot go obudził. Zanim otworzył oczy, przypomniał sobie, że jest w domu, a nie w Londynie i uśmiechnął się lekko, kiedy uświadomił sobie, że to Victoria go budzi, a nie Liam. Uchylił leniwie powieki, żeby zobaczyć dziewczynę, która promiennie się do niego uśmiechała.
     - Hej Vic, ciebie też miło widzieć - zaśmiał się lekko. Przy niej nie da się nie uśmiechać.
     Po raz kolejny usłyszał jej melodyjny śmiech i poczuł przyjemne mrowienie w okolicach brzucha.
     - Wstawaj, leniu. Chyba nie chcesz się spóźnić, prawda?
     Wstał szybko, pełny energii, co ostatnio nie zdarzało się zbyt często. Może mnie tak budzić do końca życia.
~*~
    Harry siedział w samochodzie między Liamem a Niallem. Zayn siedział przed nimi, a obok niego Louis. Styles nie miał zielonego pojęcia gdzie jadą, ale cała ta wycieczka przestała mu się podobać, kiedy musiał wcisnąć się w jedne z wielu par rurek Eda. Poruszył się niespokojnie w miejscu, nie mogąc wytrzymać niezręcznej ciszy, panującej w aucie.
     - Więc... Gdzie jedziemy? - zapytał, starając się brzmieć przyjaźnie.
     - Na wywiad - odpowiedział szybko Payne z uśmiechem.
     - Po prostu siedź, ładnie się uśmiechaj i daj mówić dorosłym - uśmiechnął się kpiąco Tomlinson, odwracając się do tyłu.
     - Dorosłym? Chyba nie mówisz o sobie - udał zdziwienie Harry. Chcesz się pobawić? Załatwione.
     - Na pewno nie o tobie - syknął Lou, mrużąc oczy. Prychnął, widząc, że młodszemu chłopakowi nie przychodziło do głowy nic, czym mógłby odpowiedzieć.
     Resztę jazdy pokonali w zupełnej ciszy, przerywanej tylko od czasu do czasu pytaniami Nialla, jak długo jeszcze.
     - Nie zrób nam wstydu, Lewis - poprosił Harry, kiedy wysiadali.
     - To nie ja robię nam wstyd, Edmund - warknął zirytowany Tomlinson. Nienawidził, kiedy ktoś mylił jego imię.
~*~
     Edward od dwóch godzin bawił się z dziećmi w szpitalu. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale szybko nauczył się, co ma robić. Akurat czytał im z Victorią "Brzydkie Kaczątko". Nie miał pojęcia, że Harry pomaga chorym dzieciom, ale nie dziwił mu się. Świadomość, że jest się powodem czyjegoś uśmiechu jest wspaniała.
     - Koniec - usłyszał nagle głos przyjaciółki Harry'ego. Zorientował się, że skończyli czytać i mogli iść do domu. Długo żegnali się z małymi pacjentami, a jeszcze dłużej obiecywali im, że za niedługo wrócą.
     - Są niesamowici, prawda? - spytała go dziewczyna, sącząc kawę, którą kupili po drodze.
     - Tak, to prawda - zgodził się z uśmiechem Ed. Ty też, Vic. O wiele bardziej.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 3

     Ed w panice patrzył na ekran telefonu jego brata. Odebrać czy nie? Wziął głęboki oddech i drżącymi palcami odebrał polączenie. Trudno, najwyzej Harry mnie zabije.
     - Cześć Harry! Dlaczego tak długo nie odbierałeś? Coś się stało? - usłyszał w słuchawce zaniepokojony damski głos. Uśmiechnął się pod nosem. Harry ma dziewczynę?
     - Spokojnie, nic się nie stało, po prostu... Ja... Byłem, uhm, w łazience. Tak, w łazience - wymyslił szybko i dopiero po chwili dotarło do niego jak idiotycznie to zabrzmiało.
     Dziewczyna zaśmiała się melodyjnie, co sprawiło, że Edward uśmiechnął się lekko. Ma uroczy śmiech.
     - W porządku. Właściwie chciałam tylko zapytać czy masz dzisiaj czas. Wiesz, poszlibyśmy na kawę, jak zawsze. Co ty na to?
     - Jasne, czemu nie? - zgodził się, oblizując wargę. Będzie ciekawie.
     - Tam gdzie zawsze. Bądź o czwartej, okej? -  zapytała i, nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się.
     Chłopak westchnął głęboko i opadł ciężko na poduszki. W co ja się wkopałem?
~*~
    Harry ze złością rzucił walizkę na łóżko. Teraz juz nie dziwił się czemu Ed wrócił do domu; on sam nie wytrzymałby tyle z Tomlinsonem.  Prychnął głośno na samą myśl o nim. Zamierzał wziąć się za rozpakowywanie, ale przeszkodził mu dzwoniący telefon.
     Baby you light up my world like...
     Roześmiał się cicho i odebrał pośpiesznie.
     - Haz? - zapytał jego brat, a w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie.
     - Co zdążyłeś juz zepsuć? - zapytał ze śmiechem Harry, siadając obok swojego bagażu.
     - Już nie można zadzwonić do brata, zeby powiedzieć mu, że się tęskni? - i zanim Harry zdążył go wyśmiać, dodał: - Umówiłem się z Vic "tam gdzie zawsze" o czwartej. Gdzie mam iść? - jęknął.
     - Po pierwsze: dla ciebie to jest Victoria, a nie Vic, jasne? Po drugie: po co się z nią umawiałeś? Zwariowałeś do końca?
      Wywrócił teatralnie oczami, słysząc westchnienie brata i zaczął kręcić włosy na palcu. Zawsze tak robił.
      - Zapytała, to się zgodziłem, chciałem być uprzejmy! - wytłumaczył się szybko Edward i zignorował prychnięcie Harry'ego.
      - Starbucks - mruknął do słuchawki. - Idź do Starbucksa. A teraz, skoro już wszystko wiesz, mógłbyś mi wytłumaczyć o co chodzi Tomlinsonowi? - fuknął.
      - Rozmawiałeś z nim - westchnął cicho Ed.
      - A jak miałbym z nim nie rozmawiać, skoro razem mieszkamy? - zapytał ironicznie.
      - Myślałem, że cię zignoruje - wyjaśnił mu brat. - Słuchaj, muszę kończyć, do zobaczenia!
      - Ale... - zaczął Harry, lecz usłyszał dźwiek sygnalizujący koniec rozmowy. - Dupek.
      Położył komórkę na szafce i wstał, sapniąc. Jestem skazany na siebie. Zaczął rozpakowywać walizkę i układać ubrania Edwarda w szafie, co chwile mamrocząć coś w stylu: "Jak on może to nosić?" "Czy te spodnie nie są damskie?"
      Kiedy skończył (Po co mu tyle koszulek?), odważył się iść do kuchni po coś do jedzenia, bo jego żołądek dawał o sobie znać. Starał się iść jak najciszej i przeklnął się w myślach, gdy nadepnął na skrzypiący stopień. Nie, żeby się bał Louisa. Po prostu nie chciał przeszkadzać reszcie zespołu. Tak, to na pewno dlatego.
     Właśnie miał wybrać sobie któreś z mandarynek, kiedy usłyszał za sobą dwa smiechy i podskoczył ze straszu. Obrócił się zaskoczony i ujrzał dwóch chłopaków. Niskiego blondyna, który wyglądał na jeszcze bardziej bladego niz w rzeczywistości, bo stał obok wyzszego od niego o kilka centymetrów mulata. Obaj roześmiali się jeszcze bardziej na widok jego miny, po czym podeszli bliżej.
     - Edward! Kiedy wróciłeś? - zapytał radośnie blondyn. Jak on miał...? Niul? Nie, to było bardziej melodyjne...
     - Kilka godzin temu - odpowiedział mu z uśmiechem, starając się nie wyglądać na zbyt przerażonego.
     - Zmieniłeś fryzurę? - usłyszał pytanie zderorientowanego chłopaka. Zayn, tak?
     - Tak jest bardziej... Naturalna - wydukał, spuszczając wzrok na swoje buty.
     - Pasuje ci - zapewnił go szybko Niall z uśmiechem. - Co u Harry'ego i Gemmy?
     Harry zmarszczył lekko brwi. Ed im powiedział?
~*~
     - Victoria? - zapytał Edward jakąś blondynkę, która wyglądała, jakby była mniej więcej w jego wieku.
     Od dziesięciu minut siedział w kawiarni, ale nie było tam żadnej Vitorii. Zaczął się zastanawiać czy to nie jest jakiś żart jego brata, ale to wydawało mu się małoprawdopodobne. Dziewczyna kompletnie go zignorowała, a on stracił już nadzieję, że pozna znajomą Harry'ego.
     - Hej Harry! - usłyszał słodki głos za sobą. Szybko obrócił się, żeby zobaczyć kto go woła i ujrzał niską brunetkę siadającą obok niego.
     - Cześć Vic - uśmiechnał się szeroko. Harry ma gust. To znaczy...
     - Edward już pojechał? - zapytała naturalnie, ściagając bluzę. - Dla mnie małą czarną i ciastko - zwróciła się do kelnerki stojącej przy ich stoliku. - A ty co bierzesz?
      - To samo - wymamrotał - Tak, dzisiaj - odpowiedział lekko zdziwiony. Ona wie?
      Victoria zaśmiała się dźwiecznie, na co Edward uśmiechnął się lekko. Dlaczego ma taki słodki śmiech?

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 2

     - Masz wszystko? - zapytała po raz setny Anne, przyglądając się zmartwiona Harry'emu.
     - Tak, mamo - odpowiedział zmęczonym tonem. Wyjeżdżał do Londynu jako Ed, żeby nagrać piosenki na nowy album chłopaków. Edward całą noc szlifował wokal swojego brata i nie pozwolił mu zasnąć, dopóki efekt go nie zadowolił. Nie trudno się domyślić, że spali tylko kilka godzin. - Mamo, za niedługo wrócę, spokojnie.
     - Tak szybko dorosłeś... - szepnęła i położyła dłonie na jego twarzy, ignorując parsknięcie Gemmy i znaczące chrząknięcie Edwarda. Matka chwyciła swojego starszego syna w ramiona, a po jej policzkach spłynęły dwie pojedyncze łzy. - Niedawno jeszcze prowadziłam cię do szkoły i płakałeś, żebym cię nie zostawiała...
     Harry westchnął głęboko i pogłaskał ją po plecach. Zaśmiał się cicho, widząc jak Ed wywraca oczami.
    - On nie jedzie na zawsze, mamo. To tylko dwa miesiące - przypomniał jej drugi syn i odciągnął ich od siebie.
    Anne szybko wycofała się do kuchni, tłumacząc, że to dla niej za wielkie emocje. Gemma, głośno się śmiejąc, krótko go objęła.
     - Trzymaj się, młody.
     - Postaraj się nie zrobić mi wstydu, dobra? - zapytał poważnie Ed i uśmichnął się lekko, słysząc śmiech swojego brata.
     Harry skinął im łową na pożegnanie i powoli nacisnął klamkę.
     - Dam sobie radę - rzucił na odchodne.
     Rodzeństwo po chwili słyszało radosny krzyk Harry'ego: "Hollywood, nadchodzę!". Gem kręcąc w niedowierzaniu głową, poszła do swojego pokoju, zostawiając Edwarda samego.
     - Daj mu popalić, Styles.
~*~
     Harry od kilku minut stał przed domem, który wskazał mu Ed. Nie potrafił się ruszyć, ale wyraźnie czuł, jak pocą mu się dłonie. Wciągnął głęboko powietrze i odważył się delikatnie zapukać. Przez chwilę stał zdenerwowany, ale nikt nie pofatygował się, żeby mu otworzyć. Zrezygnowany zapukał jeszcze raz, mocniej. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a w progu stał niski brunet w czarnych spodniach, równie ciasnych jak te Edwarda. Wspaniale. 
     Chłopak stał i przyglądał mu się bez słowa, z kpiąco uniesioną brwią.
     - Kiedy nauczyłeś się pukać? - zapytał sarkastycznie i po prostu wszedł do domu, zostawiając drzwi otwarte.
     Styles wszedł niepewnie do środka. Rozejrzał się zachwycony po wnętrzu i uśmiechnął się delikatnie. Uwielbiał połączenie jasnych pomieszczeń z ciemnymi meblami.
     - Skończyłeś zwiedzać? - przerwał mu chamsko nieznajomy, przyglądając mu się podejrzliwie.
     - Ja... Tylko... Tęskniłem - spanikował Harry, błagając w myślach, żeby chłopak niczego się nie domyślił. Jak on ma na imię? Coś na "L"...
     - Tęskniłeś, jasne - zakpił. - Zamierzasz się rozpakować, czy coś?
     - Pewnie... To... Na razie, Liam - zaryzykował.
     - Ta, do później, Zayn - parsknął chłopak.
     - Nie jestem Zayn... - wyjąkał zdezorientowany Styles, patrząc na niego zdziwiony.
     - A ja nie jestem Liam - wzruszył ramionami nie-Liam. Och, no tak... 
     Harry nie odezwał się już ani słowem, tylko w milczeniu wniósł walizkę na górę, szukając swojego pokoju.
~*~
     Edward wszedł do pokoju Harry'ego i wygodnie ułożył się na jego łóżku. Poprawił sobie poduszkę pod plecami i włączył laptopa, z zamiarem wejścia na Twittera i odpisania paru fanom. Już miał wpisać hasło, kiedy przerwały mu wibracje, które poczuł w kieszeni spodni.
     White lips, pale face...
     "Vic :) dzwoni..."
     Kim do cholery jest Vic?

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 1

     Harry westchnął ciężko. Cała rodzina sprząta dom od strychu po piwnicę, bo panicz Edward przyjeżdża. Anne siedzi od rana w kuchni i gotuje najlepsze potrawy, a Gemma wrobiła go w sprzątanie pierwszego piętra.
     - Nie rozumiem po co ten cały cyrk - mamrotał po nosem, wycierając lustro w łazience. - Mieszkał tu całe swoje życie i nigdy niczego nie posprzątał.
    Kopnął ze złością wiaderko z wodą i obserwował jak rozlewa się po czystej podłodze, którą umył kilka minut temu.
     - Nienawidzę cię, Gem! - zawołał głośno, pewny, że siostra go usłyszy.
     - Też cię kocham, braciszku! - usłyszał jej śmiech z góry i przeklnął pod nosem, szukając szmatki.
     Kiedy w końcu ją znalazł. usłyszał z dołu trzask drzwi. Po chwili po domu rozległo się radosne powitanie Anne i Edwarda, jakby nie widzieli się co najmniej kilka lat, a w rzeczywistości były to tylko dwa miesiące.
     - Pieprzyć to - powiedział cicho Harry, wytarł szybko podłogę i zostawiwszy w łazience chaos, zszedł na dół.
     Gemma akurat wylewnie witała się z jego bliźniakiem, powtarzając, że nic się nie zmienił i jak bardzo go kocha, na co Harry tylko przewrócił oczami. Oczywiście, że się zmienił. Postawił włosy do góry, przez co wyglądał, jakby za długo miał na nich opaskę. Zaczął nosić zupełnie inne ciuchy. Czy jego spodnie nie były za ciasne?
    - Harry! Tęskniłem za tobą, stary! - zawołał radośnie Ed, trzymając go w niedźwiedzim uścisku.
    Harry niezręcznie poklepał go po plecach i szybko wyswobodził się z jego rąk. 
    - Tak, tak, ja za tobą też - powiedział beznamiętnie i odwrócił się, żeby iść do swojego pokoju. 
    Zupełnie zignorował karcące spojrzenie swojej matki i chwytając jabłko, skierował się w kierunku schodów. 
~*~
     - Zachowuje się, jakby był u siebie w domu - syknął ze złością do Anne.
    Był to czwarty dzień pobytu Edwarda w domu i Harry miał go serdecznie dosyć. Ciągle tylko "Edward to..." "Edward tamto...". No ileż można? 
     - Przecież jest u siebie w domu, skarbie - poprawiła go spokojnie matka, starając się zrozumieć o co mu chodzi. - To twój brat, nie możesz być dla niego miły?
     Młody Styles tylko prychnął gniewnie, zwracając twarz w kierunku Anne. Usiadł obok i niej i spojrzał jej w oczy.
    - Przestał być moim bratem, kiedy ważniejsi okazali się jego cudowni przyjaciele z tego durnego zespołu - powiedział cicho, głosem pełnym jadu. 
    Anne westchnęła cicho i objęła syna ramieniem, kładąc głowę na jego ramieniu. 
    - Harry, pozostaniecie rodziną, czy tego chcesz czy nie. Nie mógłbyś spróbować o tym zapomnieć? To już minęło.
    Chłopak już miał jej odpowiedzieć, ale przerwało mu delikatne pukanie do drzwi. Po chwili drzwi otworzyły się, a zza nich wyjrzała głowa Eda. Uśmiechnął się lekko i wszedł do pokoju.
    - Hej mamo, hej Hazza... Uhm, Harry, moglibyśmy chwilę pogadać? W cztery oczy? - zapytał niepewnie.
    Matka skinęła głową ze zrozumieniem i wstała. Podeszła do drzwi, odwracając się na chwilę. 
    - Harry, pamiętaj, że rodzinie się pomaga - powiedziała na odchodne, rzuciła krótkie spojrzenie Edwardowi i wyszła, zamykając cicho drzwi.
    Ed powoli usiadł obok brata i zaczął nerwowo bawić się swoją koszulką. Siedzieli tak kilka minut w kompletnej ciszy. 
    - Co chciałeś? - zapytał w końcu Harry, patrząc na brata niechętnie. Chciał jak najszybciej stamtąd wyjść.
    - Potrzebuję twojej pomocy - zaczął cicho Edward, unikając jego wzroku. Ręce zaczęły mu się pocić. Co jeśli odmówi? - Mam chore struny głosowe... To znaczy, mogę mówić, ale... 
    - Nie rozumiem - przyznał Harry i przygryzł wargę. Co on od niego chce?
    Ed westchnął głęboko i zaczął mu tłumaczyć.
    - Śpiew nadwyręża moje gardło - zaczął mówić jak do pięcioletniego dziecka, na co Harry przewrócił oczami. - Jeśli będę śpiewał, za tydzień stracę głos. Rozumiesz? Dlatego cię potrzebuję. 
    - Ale nadal nie rozumiem co mam z tym wspólnego... Czekaj - zawołał, jakby wszystko do niego doszło. - Nie! Nie będę śpiewał z tą czwórką idiotów! 
    - Haz, to tylko dwa miesiące, obiecuję... Proszę, zrób to dla mnie...
Jego brat spojrzał na niego błagającym wzrokiem. Harry przygryzł wnętrze policzka. Nie patrz na niego, robi to specjalnie...
    Jednak po chwili chłopak uległ. W sumie, dlaczego nie mógłby mu pomóc? Przez kilka tygodni będzie udawał gwiazdę, pozna kilku ciekawych ludzi i wróci. To nie takie złe.
    - Zgoda - powiedział cicho i zaśmiał się na widok wielkiego uśmiechu Edwarda. - Ale musisz mi opowiedzieć o tym swoim zespole.
    Edward roześmiał się dźwięcznie i odrzucił głowę do tyłu.
    - Blondyn to Niall...