piątek, 29 listopada 2013
Rozdział 11
- Żartowałabym z czegoś takiego, cioto?
Harry potarł palcami skronie i podniósł wzrok na przyjaciółkę. W sumie miała rację. Po prostu nie mieściło mu się to w głowie. Jego przyjaciółka i brat, razem? Nie.
- Zdajesz sobie sprawę, że to tak jakbyś umówiła się ze mną? Wtedy jeszcze nie wiedziałaś, że to Ed... - starał się dobierać odpowiednie słowa. Uniósł lekko brew, patrząc jak Victoria się zmieszała. Podrapała sie po ramieniu i spuściła wzrok na podłogę. - Chyba, no wiesz... Nie podobam ci się, nie?
- Nie, jasne, że nie! - zawołała oburzona dziewczyna. Zarumieniła się lekko i włożyła kosmyk włosów za ucho. - Ale dobrze wiesz, że nigdy bym ci niczego nie odmówiła.
- Po prostu się przyznaj, że nie możesz się oprzeć mojemu urokowi osobistemu - teatralnie potrząsnął włosami, by dodać sobie dramatyzmu. To ostatecznie przerwało niezręczność w pokoju i Victoria zaśmiała się głośno, z głupoty przyjaciela.
~*~
Do: Vic <3
Hej, Vic, moglibyśmy przełożyć nasze spotkanie? Mam mały problem, przyjaciel miał wypadek, przepraszam :(
Od: Vic <3
Och, nie ma sprawy... Mam nadzieję, że nic mu się nie stało :)
Do: Lewis
Masz go?
Od: Lewis
Jasne! Jest cały i zdrowy, spokojnie! Odwiozę go do domu, ok?
Do: Lewis
NIE MA MOWY, CHCĘ GO NAJPIERW ZOBACZYĆ
~*~
Edward mamrotał coś szybko do telefonu, ale Niall nie mógł go usłyszeć, choć naprawdę się starał. Był prawi pewny, że usłyszał "nienawidzę cię", "Boże" i "zabiję cię", więc wywnioskował, że Styles rozmawiał z Tomlinsonem.
- Pozdrów Lou! - zawołał rozbawiony z kierunku przyjaciela i zaśmiał się tylko, kiedy ten zgromił go spojrzeniem.
Po chwili do pokoju wszedł Zayn i usiadł obok Nialla, unosząc brwi. Popatrzył na blondyna, czekąjąc, aż mu wyjaśni co się dzieje z Edem, ale Horan wzruszył tylko ramiona mi i wstał niespiesznie.
- Zaynie, są jeszcze ciastka?
~*~
- Wiesz...
Harry podniósł głowę i spojrzał na Victorię, dając jej tym samym znak, że jej słucha. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczerwieniła się lekko.
- Naprawdę chciałam się spotkać z twoim bratem - wymamrotała cicho, spuszczając wzrok na swoje buty. - Ale ty zniknąłeś i on pojechał i... Zresztą, nieważne, to głupie.
Chłopak uśmiechnął się lekko i podszedł do niej. Nadal nie podnosiła głowy, więc objął ją lekko, jednocześnie kołysząc ją delikatnie.
- To nie jest głupie, Vicky - powiedział, rysując kółka na jej plecach. - Chodź, obejrzymy Harry'ego Pottera.
- Komnatę? - upewniła się ze śmiechem w głosie.
- Oczywiście, że Komnatę, za kogo ty mnie masz?
~*~
Od: Haz
Nie ładnie tak wystawiać dziewczyny do wiatru... nie tak uczyła nas mama.
Do: Vic <3
Hej Vic, zrobilaś sobie już jakieś plany? Zastanawiałem się, czy możemy się jednak spotkać... Jeśli to nie problem, oczywiście :)
Do: Haz
GDZIE JESTEŚ?????
Od: Vic <3
Jasne! To o 18?
~*~
- Idziesz gdzieś?
Edward przerwał ubieranie bluzy i spojrzał za siebie.
- Mam spotkanie.
Niall zmarszczył brwi, a po chwili uśmiechnął się szeroko.
- Stary, jak chcesz zamordować Lou to spoko, dam ci alibi - roześmiał się, a razem z nim Ed.
Potrząsnął głową i moment później już go nie było.
~*~
- Na kogo stawiacie? - spytał chłopaków Zayn, otwierając piwo i biorąc duży łyk.
Liam zastanowił się nad tym chwilę, a Niall od razu odpowiedział:
- Harry wymiata.
Payne kiwnął lekko głową, ale zacisnął mocniej brwi, koncentrując się.
- Chyba... Chyb na Lou - powiedział w końcu, na co Horan go wyśmiał. Liam uniósł brew. - Założymy się?
- Czy to wyzwanie? - zapytał ciągle śmiejący się blondyn.
Zayn popatrzył na przyjaciół z politowaniem i pokręcił głową. Wstał i poszedł do swojego pokoju, myśląc, że lepiej będzie zostawić ich samych.
~*~
- Co ty robisz?!
- Ubieram się? - odpowiedziała pytaniem dziewczyna. Właśnie zakładała spodnie, kiedy Harry wrzasnął na nią nie wiadomo za co.
Chłopak spuścił głową zrezygnowany i podszedł do jej szafy, wyciągając z niej cienką sukienkę w kwiatki. Podał jej to, a ona z naburmuszoną miną ją wzięła.
- Muszę? - jęknęła.
Harry uśmiechnął się i pokiwał głową.
~*~
Kiedy wyszła z pokoju, już ubrana, uśmiechnął się do siebie. Wyrosła na piękną dziewczynę. Pokazał jej, że trzyma za nią kciuki i po chwili zobaczyła jego dołeczki. Był zachwycony, ale pomimo tego i tak nie powstrzymał się od sapnięcia na jej trampki.
- Pamiętaj, nie garb się, nie przerywaj mu, często się uśmiechaj, żuj z zamkniętą buzią...
- Tak, mamo - przewróciła oczami Victoria.
- I nie zapomnij skopać mu tyłka - skończył Styles, z poważną miną.
Usłyszeli pukanie, więc Harry szybko pobiegł do jej pokoju, a jego przyjaciółka otworzyła szybko drzwi.
- Hej Harry! - zawołała radośnie na widok Eda.
niedziela, 22 września 2013
Rozdział 10
- Harry?
~*~
- Co mu zrobiłeś, Tomlinson? - warknął Edward do telefonu, czując, jak jego dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści.
Dwa tygodnie. Ten chłopak zdążył zniszczyć jego brata w czternaście dni. Jak on do cholery to zrobił?
Usłyszał w słuchawce jak Louis bierze głęboki wdech, by się uspokoić.
- Mieliśmy... małą sprzeczkę.
- Znajdź go.
~*~
Harry siedział na łóżku Victorii w jej pokoju, podczas gdy ona chodziła przed nim w tę i z powrotem.
- Więc mówisz, że przez dwa tygodnie mieszkałeś z super-sławnym zespołem twojego super-sławnego brata?
Chłopak skinął głową, zastanawiając się jak bardzo mu się oberwie, za to, że nic jej o tym nie powiedział.
- I przez te dwa tygodnie twój mega-przystojny brat udawał ciebie?
Styles roześmiał się szczerze, czując, jak cały stres z niego upływa. Właśnie dlatego Victoria była jego przyjaciółką; potrafiła poprawić mu humor, nawet kiedy był w największym dołku.
- Tylko mi nie mów, że wolisz Eda ode mnie - rzucił żartobliwie.
- Nigdy - odpowiedziała i rzuciła w niego poduszką - nawet tak nie myśl!
~*~
- Jak ty się w ogóle zorientowałeś, że to nie ja?
Louis przewrócił oczami i pokręcił lekko głową.
- Przyjaźnimy się od trzech lat, naprawdę sądzisz, że nie umiem cię rozpoznać? - udał obrażonego i zacisnął wargi, skupiając wzrok na drodze.
- Niall ci powiedział - strzelił Edward, nie wierząc w melodramatyczną wypowiedź byłego przyjaciela.
- Możliwe.
Ed wziął głęboki oddech zanim zadał pytanie, które dręczyło go od ostatnich tygodni.
- Dlaczego?
- Co, dlaczego? - zapytał Lou, zbity z tropu.
- Dlaczego się od nas odsunąłeś?
I zanim Tomlinson miał choćby szansę pomyśleć nad odpowiedzią, usłyszeli sygnał przychodzącej wiadomości.
~*~
Od: 688 664 345
Jak samopoczucie? :-) Mam nadzieję, że się wyspałeś .xx
Do: Dupek
Och, tak, miałem wspaniałą noc, wiedząc, że w końcu się ciebie pozbyłem. Gdzie ty się do licha podziewasz?
Od: Dupek
A co, stęskniłeś się? Słyszałem, że nawet zadzwoniłeś po Edwarda, jestem pod wrażeniem. Masz zamiar go przeprosić? .xx
Do: Dupek
Zapomnij.
Od: Robin
Pamiętaj o umowie.
~*~
- Jesteś okropny.
Victoria patrzyła mu przez ramię na wiadomości, które dostał od Louisa. Harry zaśmiał się tylko i schował telefon do kieszeni.
- On zaczął.
Dziewczyna uderzyła go w ramię i uśmiechnęła się szeroko.
- Dzieciak - mruknęła, pewna, że to usłyszał.
Harry spuścił głowę i przełknął głośno ślinę. Wydał z siebie dziwny odgłos, który najprawdopodobniej miał być łkaniem.
- Haz?
- Tak? - zapytał cicho.
- Jesteś głupi.
~*~
@Louis_Tomlinson: im sorry
@Edward_Styles: how could you do this? are you stupid?
@nouisfaith: GUYZ WHAT HAPPENED BETWEEN ED AND LOU DID THEY HAVE A FIGHT
~*~
Obrazy zaczęły się pojawiać w jego głowie, kiedy usiadł na łóżku.
Podoba ci się to, co?
Gwizdało mu w uszach.
Lubisz to? Lubisz kiedy mam nad tobą władzę?
Zaschło mu w ustach.
To cię czegoś nauczy.
Zacisnął z całej siły szczęki, by nie krzyczeć.
Trzymaj się od niego z daleka.
Tak jest.
~*~
- Umówiłam się na randkę z twoim bratem - powiedziała szybko, rumieniąc się i schowała twarz w dłoniach.
- Co?!
~*~
ehm. Nati jest super i fajna kc nati
wtorek, 6 sierpnia 2013
Rozdział 9.
Chłopaki popatrzyli się na mnie zdziwieni. Zayn uniósł brew, odwracając się do Liama, który wzruszył ramionami, najwyraźniej nie rozumiejąc o czym mówię.
- Niall? Byłeś ostatnio w moim pokoju? - zapytałem tylko po to, żeby się upewnić, chociaż doskonale wiedziałem kto to był.
Niall pokręcił głową i parsknął cichym śmiechem. Wszyscy na niego spojrzeli, a on wzruszając ramionami nam wyjaśnił.
- To Harry - powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Kiedy zauważył, że patrzymy na niego jak na idiotę, przygryzł lekko wargę, orientując się co powiedział. - To znaczy Ed - poprawił się od razu, mając nadzieję, że nie zauważymy. Kretyn.
- Jaki Harry?
~*~
- Hej Eddy - uśmiechnąłem się ciepło do mojego najlepszego przyjaciela. No, kiedyś nim był. No i nie jestem pewien czy mój uśmiech był ciepły. Nie jestem pewien czy to był uśmiech.
Spojrzał na mnie z uniesioną brwią, z mimiki jego twarzy mogłem wyczytać, że nie rozumie o co chodzi. Niech zabawa się zacznie.
- Hej, co jest? Wiem, że ostatnio dziwnie się zachowywałem, ale spójrz! Wróciłem! To ja, twój najlepszy kumpel - zaśmiałem się, podchodząc do niego i obejmując go ramieniem. Nie możesz go dotykać. Zacisnąłem zęby i policzyłem w myślach do dziesięciu, żeby się uspokoić. Mogę, to nie Ed.
- Och - mruknął zaskoczony moim nagłym przypływem pozytywnych emocji. Nie przyzwyczajaj się.
- Co Eddy, nie tęskniłeś za mną? - udałem urażonego i spuściłem wzrok na swoje stopy, czekając na jego odpowiedź.
Byłem pewny, że przygryzł wargę i podrapał się po głowie, zastanawiając się jaka odpowiedź jest poprawna. Są tacy sami.
- Jasne, że tęskniłem - powiedział powoli, oddając uścisk. - Po prostu... Zdziwiłeś mnie.
Zaśmiałem się lekko, podnosząc głowę. Widząc mój "dobry humor" chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując mi swoje dołeczki. Zaraz... Ed nie ma dołeczków. Parsknąłem pod nosem, zastanawiając się jak mogłem tego nie zauważyć wcześniej.
- Hej, nie byłeś ostatnio w moim pokoju? - zapytałem niewinnie, próbując wywołać na nim jak najmniejszą presję.
- Um - szybko uciekł ode mnie spojrzeniem, a ja miałem ochotę wywrócić oczami na to, jak kiepskim aktorem był. - Nie, nie przypominam sobie - powiedział w końcu, a jego głos z niewiadomych przyczyn był niższy niż zwykle. Mam cię.
- Bo wiesz... Coś mi zniknęło, a reszta chłopaków omija mój pokój szerokim łukiem...
- Może gdzieś to upuściłeś?
Nie jestem aż taki głupi.
- Sądzę, że raczej ktoś mi to ukradł.
Zmusił się, żeby na mnie spojrzeć. Starał się wyglądać, jakby nie wiedział o czym mówię, ale mnie nie oszuka.
Nachyliłem się nad jego twarzą, tak, by czuł mój oddech na swoim policzku. Poczułem jak momentalnie jego tętno lekko przyspieszyło i prawie się zaśmiałem, ale musiałem się powstrzymać.
- Myślę, że to ty mi to ukradłeś, Harry.
~*~
Od: Nieznany
Hej Lou-Lou :) Dorosłeś już do tego, żeby przyjąć pomoc? Drew .xx
Do: Harry Idiota Styles
Daj mi spokój i wracaj na tą swoją wieś, nie potrzebujemy cię.
Od: Harry Idiota Styles
Długo masz zamiar udawać, że wszystko jest okej? To Cię w końcu zniszczy. Chcę Cię tylko uratować. Drew .xx
Do: Harry Idiota Styles
Nie potrzebuję twojej pierdolonej pomocy wszystko zepsujesz. Jak zwykle.
Od: Harry Idiota Styles
Po prostu powiedz mi co się stało. Drew .xx
Do: Harry Idiota Styles
A co ty mógłbyś zrobić? Wszystko co robisz to błędy. Pomyłki. Nic nie umiesz zrobić dobrze, a ja nie mam zamiaru dać ci spieprzyć mojego życia.
Od: Harry Idiota Styles
Słucham?
Do: Harry Idiota Styles
Co, twój braciszek ci nie mówił? Bo nam często gadał o tym, że miałeś nie istnieć. Jesteś pomyłką. Twoja matka chciała mieć idealne dziecko i proszę, urodził się Ed. Ale niestety ty przyszedłeś razem z nim, a ona nie miała serca cię oddać. Wszystko czego dotkniesz od razu się spieprzy. Nie możesz po prostu odizolować się od ludzi i dać im żyć bez twojego natrętnego towarzystwa? Na prawdę, nie łudź się, ze ktokolwiek cię lubi. Bo tak nie jest. Jesteś pomyłką i dobrze o tym wiesz.
~*~
Louis nie czuł się źle. Kiedyś pewnie nawet nie pomyślałby, żeby mówić coś tak okropnego nawet najgorszemu wrogowi. Ale teraz każdy był jego wrogiem. Nikt nie mógł poznać jego tajemnicy, a skoro to prowadzi do krzywdzenia każdego na jego drodze, zrobi to.
No dobra, poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku, kiedy Ed albo Harry, nieważne, nie zszedł na kolację. Kiedy okazało się, że zamknął się w pokoju i nie chciał wpuścić nawet Nialla, Louisowi zrobiło się odrobinę niedobrze.
Louis nie był zły. Był skrzywdzony. Sfrustrowany. Upokorzony. Ale nie był zły. Nie chciał zniszczyć tego chłopaka, no bo powiedzmy szczerze, Harry nic mu nie zrobił. Tomlinson mógł sobie wmawiać, że Styles sam się o to prosił kradnąc jego dziennik i wtrącając się w jego życie, ale w środku wiedział, że to nic złego.
Nie znał Harry'ego, ale zrobiłby to samo dla Eda.
~*~
Kiedy kładł się spać, starał się zapomnieć na chwilę o tym dzieciaku. Starał się myśleć o swojej mamie, o dziewczynkach, czymkolwiek, co nie było związane z rodziną Stylesów.
Udało mu się.
Na chwilę.
Żołądek podszedł mu do gardła, kiedy zobaczył co leży na jego poduszce.
~*~
Harry próbował powstrzymać łzy, ale na marne. Od kilku godzin płakał bez przerwy i nie zapowiadało się na to, żeby szybko skończył. Drżącą dłonią podpisał kawałek papieru i bezszelestnie wyszedł z pokoju, upewniwszy się, że reszta zespoły je na dole kolację.
Wszedł powoli do sypialni Louisa i starał się patrzeć na jeden punkt, mając nadzieję, że to powstrzyma na chwilę łzy. Najciszej jak potrafił położył na poduszce jego dziennik, a na nim przykleił małą karteczkę.
Wygrałeś. Jestem pomyłką. Jestem beznadziejny. Przepraszam, że istnieję. Ale nie martw się, już niedługo.
Harry .xx
Ostatni raz spojrzał w dół i pojedyncza łza rozmazała jego podpis.
~*~
Jedyną rzeczą, o której mógł myśleć Louis, było pobiegniecie do pokoju Eda, żeby sprawdzić czy jeszcze tam jest. Jak pomyślał, tak zrobił. Bądź tam. Siedź tam smutny i bezpieczny, dupku.
Nie było go. Louis jęknął mimowolnie, obliczając w pamięci jakie były szanse, że go znajdą. Sądząc po całkowicie pustej szafie i braku jakiejkolwiek rzeczy Harry'ego, były marne. Zaklął pod nosem i szybko wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał jego numer. Odbierz, kretynie.
~*~
Nie odebrał. Po kilku próbach Louis dał sobie spokój. Gorączkowo zastanawiał się kto może mu pomóc. Chłopaki go zabiją, jeśli się dowiedzą, Jay mogłaby mu pomóc, ale za długo by to trwało.
- Ed? - sapnął Louis do słuchawki, modląc się, żeby Styles nie był zajęty.
- Lou?
- Chyba spieprzyłem.
piątek, 14 czerwca 2013
Rozdział 8
wtorek, 7 maja 2013
Rozdział 7
czwartek, 25 kwietnia 2013
Rozdział 6
Rozdział 5
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 4
- Nic nie rozumiesz! - krzyknął ktoś historycznym tonem. Styles przyspieszył, zaniepokojony.
- To mi wytłumacz - odpowiedział głośno, ale spokojnie, drugi głos.
W chwili, kiedy Harry wszedł do pomieszczenia, usłyszał, jak pierwszy głos mówi cicho:
- Nie potrafię.
Louis siedział przy stole, z twarzą ukrytą w dłoniach, a obok niego stał zdenerwowany Zayn. Muzułmanin spojrzał krótko w jego stronę, lecz zaraz potem jego wzrok ponownie spoczął na starszym chłopaku. Po chwili wahania bez słowa wyszedł z kuchni, zostawiając ich samych. Dzięki, Zaynie. Tomlinson podniósł głowę, zdziwiony brakiem odpowiedzi. Przez krótki moment wydawało się, że jest zagubiony, ale kiedy zobaczył Stylesa, na jego twarz wrócił bezczelny uśmieszek.
- Nieładnie podsłuchiwać, Ed - zganił go.
- Nie musiałem podsłuchiwać, darliście się wystarczająco głośno, żebym słyszał was w swoim pokoju - wytłumaczył się Harry, siadając obok niego, na co Louis trochę się odsunął.
- Chłopcy! Ubierzcie się, zaraz wychodzimy! - usłyszeli krzyk Liama z głębi domu.
- Lepiej zmień spodnie, nie pokażę się z tobą w takim stanie - parsknął starszy chłopak, szybko wychodząc z pokoju. Zostawił Harry'ego, zastanawiającego się, co jest nie tak w jego luźnych dresach.
~*~
- Harry, wstawaj! - usłyszał nad sobą delikatny głos i poczuł, jak coś szturcha go w ramię.
- Jeszcze tylko minutka, obiecuję, Li... - wymamrotał w poduszkę, cicho sapiąc.
- Haz, no wstań, idziemy dzisiaj do szpitala, zapomniałeś? - zachichotał ktoś nad nim.
To właśnie ten chichot go obudził. Zanim otworzył oczy, przypomniał sobie, że jest w domu, a nie w Londynie i uśmiechnął się lekko, kiedy uświadomił sobie, że to Victoria go budzi, a nie Liam. Uchylił leniwie powieki, żeby zobaczyć dziewczynę, która promiennie się do niego uśmiechała.
- Hej Vic, ciebie też miło widzieć - zaśmiał się lekko. Przy niej nie da się nie uśmiechać.
Po raz kolejny usłyszał jej melodyjny śmiech i poczuł przyjemne mrowienie w okolicach brzucha.
- Wstawaj, leniu. Chyba nie chcesz się spóźnić, prawda?
Wstał szybko, pełny energii, co ostatnio nie zdarzało się zbyt często. Może mnie tak budzić do końca życia.
~*~
Harry siedział w samochodzie między Liamem a Niallem. Zayn siedział przed nimi, a obok niego Louis. Styles nie miał zielonego pojęcia gdzie jadą, ale cała ta wycieczka przestała mu się podobać, kiedy musiał wcisnąć się w jedne z wielu par rurek Eda. Poruszył się niespokojnie w miejscu, nie mogąc wytrzymać niezręcznej ciszy, panującej w aucie.
- Więc... Gdzie jedziemy? - zapytał, starając się brzmieć przyjaźnie.
- Na wywiad - odpowiedział szybko Payne z uśmiechem.
- Po prostu siedź, ładnie się uśmiechaj i daj mówić dorosłym - uśmiechnął się kpiąco Tomlinson, odwracając się do tyłu.
- Dorosłym? Chyba nie mówisz o sobie - udał zdziwienie Harry. Chcesz się pobawić? Załatwione.
- Na pewno nie o tobie - syknął Lou, mrużąc oczy. Prychnął, widząc, że młodszemu chłopakowi nie przychodziło do głowy nic, czym mógłby odpowiedzieć.
Resztę jazdy pokonali w zupełnej ciszy, przerywanej tylko od czasu do czasu pytaniami Nialla, jak długo jeszcze.
- Nie zrób nam wstydu, Lewis - poprosił Harry, kiedy wysiadali.
- To nie ja robię nam wstyd, Edmund - warknął zirytowany Tomlinson. Nienawidził, kiedy ktoś mylił jego imię.
~*~
Edward od dwóch godzin bawił się z dziećmi w szpitalu. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale szybko nauczył się, co ma robić. Akurat czytał im z Victorią "Brzydkie Kaczątko". Nie miał pojęcia, że Harry pomaga chorym dzieciom, ale nie dziwił mu się. Świadomość, że jest się powodem czyjegoś uśmiechu jest wspaniała.
- Koniec - usłyszał nagle głos przyjaciółki Harry'ego. Zorientował się, że skończyli czytać i mogli iść do domu. Długo żegnali się z małymi pacjentami, a jeszcze dłużej obiecywali im, że za niedługo wrócą.
- Są niesamowici, prawda? - spytała go dziewczyna, sącząc kawę, którą kupili po drodze.
- Tak, to prawda - zgodził się z uśmiechem Ed. Ty też, Vic. O wiele bardziej.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 3
Ed w panice patrzył na ekran telefonu jego brata. Odebrać czy nie? Wziął głęboki oddech i drżącymi palcami odebrał polączenie. Trudno, najwyzej Harry mnie zabije.
- Cześć Harry! Dlaczego tak długo nie odbierałeś? Coś się stało? - usłyszał w słuchawce zaniepokojony damski głos. Uśmiechnął się pod nosem. Harry ma dziewczynę?
- Spokojnie, nic się nie stało, po prostu... Ja... Byłem, uhm, w łazience. Tak, w łazience - wymyslił szybko i dopiero po chwili dotarło do niego jak idiotycznie to zabrzmiało.
Dziewczyna zaśmiała się melodyjnie, co sprawiło, że Edward uśmiechnął się lekko. Ma uroczy śmiech.
- W porządku. Właściwie chciałam tylko zapytać czy masz dzisiaj czas. Wiesz, poszlibyśmy na kawę, jak zawsze. Co ty na to?
- Jasne, czemu nie? - zgodził się, oblizując wargę. Będzie ciekawie.
- Tam gdzie zawsze. Bądź o czwartej, okej? - zapytała i, nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się.
Chłopak westchnął głęboko i opadł ciężko na poduszki. W co ja się wkopałem?
~*~
Harry ze złością rzucił walizkę na łóżko. Teraz juz nie dziwił się czemu Ed wrócił do domu; on sam nie wytrzymałby tyle z Tomlinsonem. Prychnął głośno na samą myśl o nim. Zamierzał wziąć się za rozpakowywanie, ale przeszkodził mu dzwoniący telefon.
Baby you light up my world like...
Roześmiał się cicho i odebrał pośpiesznie.
- Haz? - zapytał jego brat, a w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie.
- Co zdążyłeś juz zepsuć? - zapytał ze śmiechem Harry, siadając obok swojego bagażu.
- Już nie można zadzwonić do brata, zeby powiedzieć mu, że się tęskni? - i zanim Harry zdążył go wyśmiać, dodał: - Umówiłem się z Vic "tam gdzie zawsze" o czwartej. Gdzie mam iść? - jęknął.
- Po pierwsze: dla ciebie to jest Victoria, a nie Vic, jasne? Po drugie: po co się z nią umawiałeś? Zwariowałeś do końca?
Wywrócił teatralnie oczami, słysząc westchnienie brata i zaczął kręcić włosy na palcu. Zawsze tak robił.
- Zapytała, to się zgodziłem, chciałem być uprzejmy! - wytłumaczył się szybko Edward i zignorował prychnięcie Harry'ego.
- Starbucks - mruknął do słuchawki. - Idź do Starbucksa. A teraz, skoro już wszystko wiesz, mógłbyś mi wytłumaczyć o co chodzi Tomlinsonowi? - fuknął.
- Rozmawiałeś z nim - westchnął cicho Ed.
- A jak miałbym z nim nie rozmawiać, skoro razem mieszkamy? - zapytał ironicznie.
- Myślałem, że cię zignoruje - wyjaśnił mu brat. - Słuchaj, muszę kończyć, do zobaczenia!
- Ale... - zaczął Harry, lecz usłyszał dźwiek sygnalizujący koniec rozmowy. - Dupek.
Położył komórkę na szafce i wstał, sapniąc. Jestem skazany na siebie. Zaczął rozpakowywać walizkę i układać ubrania Edwarda w szafie, co chwile mamrocząć coś w stylu: "Jak on może to nosić?" "Czy te spodnie nie są damskie?"
Kiedy skończył (Po co mu tyle koszulek?), odważył się iść do kuchni po coś do jedzenia, bo jego żołądek dawał o sobie znać. Starał się iść jak najciszej i przeklnął się w myślach, gdy nadepnął na skrzypiący stopień. Nie, żeby się bał Louisa. Po prostu nie chciał przeszkadzać reszcie zespołu. Tak, to na pewno dlatego.
Właśnie miał wybrać sobie któreś z mandarynek, kiedy usłyszał za sobą dwa smiechy i podskoczył ze straszu. Obrócił się zaskoczony i ujrzał dwóch chłopaków. Niskiego blondyna, który wyglądał na jeszcze bardziej bladego niz w rzeczywistości, bo stał obok wyzszego od niego o kilka centymetrów mulata. Obaj roześmiali się jeszcze bardziej na widok jego miny, po czym podeszli bliżej.
- Edward! Kiedy wróciłeś? - zapytał radośnie blondyn. Jak on miał...? Niul? Nie, to było bardziej melodyjne...
- Kilka godzin temu - odpowiedział mu z uśmiechem, starając się nie wyglądać na zbyt przerażonego.
- Zmieniłeś fryzurę? - usłyszał pytanie zderorientowanego chłopaka. Zayn, tak?
- Tak jest bardziej... Naturalna - wydukał, spuszczając wzrok na swoje buty.
- Pasuje ci - zapewnił go szybko Niall z uśmiechem. - Co u Harry'ego i Gemmy?
Harry zmarszczył lekko brwi. Ed im powiedział?
~*~
- Victoria? - zapytał Edward jakąś blondynkę, która wyglądała, jakby była mniej więcej w jego wieku.
Od dziesięciu minut siedział w kawiarni, ale nie było tam żadnej Vitorii. Zaczął się zastanawiać czy to nie jest jakiś żart jego brata, ale to wydawało mu się małoprawdopodobne. Dziewczyna kompletnie go zignorowała, a on stracił już nadzieję, że pozna znajomą Harry'ego.
- Hej Harry! - usłyszał słodki głos za sobą. Szybko obrócił się, żeby zobaczyć kto go woła i ujrzał niską brunetkę siadającą obok niego.
- Cześć Vic - uśmiechnał się szeroko. Harry ma gust. To znaczy...
- Edward już pojechał? - zapytała naturalnie, ściagając bluzę. - Dla mnie małą czarną i ciastko - zwróciła się do kelnerki stojącej przy ich stoliku. - A ty co bierzesz?
- To samo - wymamrotał - Tak, dzisiaj - odpowiedział lekko zdziwiony. Ona wie?
Victoria zaśmiała się dźwiecznie, na co Edward uśmiechnął się lekko. Dlaczego ma taki słodki śmiech?
sobota, 13 kwietnia 2013
Rozdział 2
- Tak, mamo - odpowiedział zmęczonym tonem. Wyjeżdżał do Londynu jako Ed, żeby nagrać piosenki na nowy album chłopaków. Edward całą noc szlifował wokal swojego brata i nie pozwolił mu zasnąć, dopóki efekt go nie zadowolił. Nie trudno się domyślić, że spali tylko kilka godzin. - Mamo, za niedługo wrócę, spokojnie.
- Tak szybko dorosłeś... - szepnęła i położyła dłonie na jego twarzy, ignorując parsknięcie Gemmy i znaczące chrząknięcie Edwarda. Matka chwyciła swojego starszego syna w ramiona, a po jej policzkach spłynęły dwie pojedyncze łzy. - Niedawno jeszcze prowadziłam cię do szkoły i płakałeś, żebym cię nie zostawiała...
Harry westchnął głęboko i pogłaskał ją po plecach. Zaśmiał się cicho, widząc jak Ed wywraca oczami.
- On nie jedzie na zawsze, mamo. To tylko dwa miesiące - przypomniał jej drugi syn i odciągnął ich od siebie.
Anne szybko wycofała się do kuchni, tłumacząc, że to dla niej za wielkie emocje. Gemma, głośno się śmiejąc, krótko go objęła.
- Trzymaj się, młody.
- Postaraj się nie zrobić mi wstydu, dobra? - zapytał poważnie Ed i uśmichnął się lekko, słysząc śmiech swojego brata.
Harry skinął im łową na pożegnanie i powoli nacisnął klamkę.
- Dam sobie radę - rzucił na odchodne.
Rodzeństwo po chwili słyszało radosny krzyk Harry'ego: "Hollywood, nadchodzę!". Gem kręcąc w niedowierzaniu głową, poszła do swojego pokoju, zostawiając Edwarda samego.
- Daj mu popalić, Styles.
~*~
Harry od kilku minut stał przed domem, który wskazał mu Ed. Nie potrafił się ruszyć, ale wyraźnie czuł, jak pocą mu się dłonie. Wciągnął głęboko powietrze i odważył się delikatnie zapukać. Przez chwilę stał zdenerwowany, ale nikt nie pofatygował się, żeby mu otworzyć. Zrezygnowany zapukał jeszcze raz, mocniej. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a w progu stał niski brunet w czarnych spodniach, równie ciasnych jak te Edwarda. Wspaniale.
Chłopak stał i przyglądał mu się bez słowa, z kpiąco uniesioną brwią.
- Kiedy nauczyłeś się pukać? - zapytał sarkastycznie i po prostu wszedł do domu, zostawiając drzwi otwarte.
Styles wszedł niepewnie do środka. Rozejrzał się zachwycony po wnętrzu i uśmiechnął się delikatnie. Uwielbiał połączenie jasnych pomieszczeń z ciemnymi meblami.
- Skończyłeś zwiedzać? - przerwał mu chamsko nieznajomy, przyglądając mu się podejrzliwie.
- Ja... Tylko... Tęskniłem - spanikował Harry, błagając w myślach, żeby chłopak niczego się nie domyślił. Jak on ma na imię? Coś na "L"...
- Tęskniłeś, jasne - zakpił. - Zamierzasz się rozpakować, czy coś?
- Pewnie... To... Na razie, Liam - zaryzykował.
- Ta, do później, Zayn - parsknął chłopak.
- Nie jestem Zayn... - wyjąkał zdezorientowany Styles, patrząc na niego zdziwiony.
- A ja nie jestem Liam - wzruszył ramionami nie-Liam. Och, no tak...
Harry nie odezwał się już ani słowem, tylko w milczeniu wniósł walizkę na górę, szukając swojego pokoju.
~*~
Edward wszedł do pokoju Harry'ego i wygodnie ułożył się na jego łóżku. Poprawił sobie poduszkę pod plecami i włączył laptopa, z zamiarem wejścia na Twittera i odpisania paru fanom. Już miał wpisać hasło, kiedy przerwały mu wibracje, które poczuł w kieszeni spodni.
White lips, pale face...
"Vic :) dzwoni..."
Kim do cholery jest Vic?