- Masz wszystko? - zapytała po raz setny Anne, przyglądając się zmartwiona Harry'emu.
- Tak, mamo - odpowiedział zmęczonym tonem. Wyjeżdżał do Londynu jako Ed, żeby nagrać piosenki na nowy album chłopaków. Edward całą noc szlifował wokal swojego brata i nie pozwolił mu zasnąć, dopóki efekt go nie zadowolił. Nie trudno się domyślić, że spali tylko kilka godzin. - Mamo, za niedługo wrócę, spokojnie.
- Tak szybko dorosłeś... - szepnęła i położyła dłonie na jego twarzy, ignorując parsknięcie Gemmy i znaczące chrząknięcie Edwarda. Matka chwyciła swojego starszego syna w ramiona, a po jej policzkach spłynęły dwie pojedyncze łzy. - Niedawno jeszcze prowadziłam cię do szkoły i płakałeś, żebym cię nie zostawiała...
Harry westchnął głęboko i pogłaskał ją po plecach. Zaśmiał się cicho, widząc jak Ed wywraca oczami.
- On nie jedzie na zawsze, mamo. To tylko dwa miesiące - przypomniał jej drugi syn i odciągnął ich od siebie.
Anne szybko wycofała się do kuchni, tłumacząc, że to dla niej za wielkie emocje. Gemma, głośno się śmiejąc, krótko go objęła.
- Trzymaj się, młody.
- Postaraj się nie zrobić mi wstydu, dobra? - zapytał poważnie Ed i uśmichnął się lekko, słysząc śmiech swojego brata.
Harry skinął im łową na pożegnanie i powoli nacisnął klamkę.
- Dam sobie radę - rzucił na odchodne.
Rodzeństwo po chwili słyszało radosny krzyk Harry'ego: "Hollywood, nadchodzę!". Gem kręcąc w niedowierzaniu głową, poszła do swojego pokoju, zostawiając Edwarda samego.
- Daj mu popalić, Styles.
~*~
Harry od kilku minut stał przed domem, który wskazał mu Ed. Nie potrafił się ruszyć, ale wyraźnie czuł, jak pocą mu się dłonie. Wciągnął głęboko powietrze i odważył się delikatnie zapukać. Przez chwilę stał zdenerwowany, ale nikt nie pofatygował się, żeby mu otworzyć. Zrezygnowany zapukał jeszcze raz, mocniej. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a w progu stał niski brunet w czarnych spodniach, równie ciasnych jak te Edwarda. Wspaniale.
Chłopak stał i przyglądał mu się bez słowa, z kpiąco uniesioną brwią.
- Kiedy nauczyłeś się pukać? - zapytał sarkastycznie i po prostu wszedł do domu, zostawiając drzwi otwarte.
Styles wszedł niepewnie do środka. Rozejrzał się zachwycony po wnętrzu i uśmiechnął się delikatnie. Uwielbiał połączenie jasnych pomieszczeń z ciemnymi meblami.
- Skończyłeś zwiedzać? - przerwał mu chamsko nieznajomy, przyglądając mu się podejrzliwie.
- Ja... Tylko... Tęskniłem - spanikował Harry, błagając w myślach, żeby chłopak niczego się nie domyślił. Jak on ma na imię? Coś na "L"...
- Tęskniłeś, jasne - zakpił. - Zamierzasz się rozpakować, czy coś?
- Pewnie... To... Na razie, Liam - zaryzykował.
- Ta, do później, Zayn - parsknął chłopak.
- Nie jestem Zayn... - wyjąkał zdezorientowany Styles, patrząc na niego zdziwiony.
- A ja nie jestem Liam - wzruszył ramionami nie-Liam. Och, no tak...
Harry nie odezwał się już ani słowem, tylko w milczeniu wniósł walizkę na górę, szukając swojego pokoju.
~*~
Edward wszedł do pokoju Harry'ego i wygodnie ułożył się na jego łóżku. Poprawił sobie poduszkę pod plecami i włączył laptopa, z zamiarem wejścia na Twittera i odpisania paru fanom. Już miał wpisać hasło, kiedy przerwały mu wibracje, które poczuł w kieszeni spodni.
White lips, pale face...
"Vic :) dzwoni..."
Kim do cholery jest Vic?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz