czwartek, 25 kwietnia 2013
Rozdział 6
Rozdział 5
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 4
- Nic nie rozumiesz! - krzyknął ktoś historycznym tonem. Styles przyspieszył, zaniepokojony.
- To mi wytłumacz - odpowiedział głośno, ale spokojnie, drugi głos.
W chwili, kiedy Harry wszedł do pomieszczenia, usłyszał, jak pierwszy głos mówi cicho:
- Nie potrafię.
Louis siedział przy stole, z twarzą ukrytą w dłoniach, a obok niego stał zdenerwowany Zayn. Muzułmanin spojrzał krótko w jego stronę, lecz zaraz potem jego wzrok ponownie spoczął na starszym chłopaku. Po chwili wahania bez słowa wyszedł z kuchni, zostawiając ich samych. Dzięki, Zaynie. Tomlinson podniósł głowę, zdziwiony brakiem odpowiedzi. Przez krótki moment wydawało się, że jest zagubiony, ale kiedy zobaczył Stylesa, na jego twarz wrócił bezczelny uśmieszek.
- Nieładnie podsłuchiwać, Ed - zganił go.
- Nie musiałem podsłuchiwać, darliście się wystarczająco głośno, żebym słyszał was w swoim pokoju - wytłumaczył się Harry, siadając obok niego, na co Louis trochę się odsunął.
- Chłopcy! Ubierzcie się, zaraz wychodzimy! - usłyszeli krzyk Liama z głębi domu.
- Lepiej zmień spodnie, nie pokażę się z tobą w takim stanie - parsknął starszy chłopak, szybko wychodząc z pokoju. Zostawił Harry'ego, zastanawiającego się, co jest nie tak w jego luźnych dresach.
~*~
- Harry, wstawaj! - usłyszał nad sobą delikatny głos i poczuł, jak coś szturcha go w ramię.
- Jeszcze tylko minutka, obiecuję, Li... - wymamrotał w poduszkę, cicho sapiąc.
- Haz, no wstań, idziemy dzisiaj do szpitala, zapomniałeś? - zachichotał ktoś nad nim.
To właśnie ten chichot go obudził. Zanim otworzył oczy, przypomniał sobie, że jest w domu, a nie w Londynie i uśmiechnął się lekko, kiedy uświadomił sobie, że to Victoria go budzi, a nie Liam. Uchylił leniwie powieki, żeby zobaczyć dziewczynę, która promiennie się do niego uśmiechała.
- Hej Vic, ciebie też miło widzieć - zaśmiał się lekko. Przy niej nie da się nie uśmiechać.
Po raz kolejny usłyszał jej melodyjny śmiech i poczuł przyjemne mrowienie w okolicach brzucha.
- Wstawaj, leniu. Chyba nie chcesz się spóźnić, prawda?
Wstał szybko, pełny energii, co ostatnio nie zdarzało się zbyt często. Może mnie tak budzić do końca życia.
~*~
Harry siedział w samochodzie między Liamem a Niallem. Zayn siedział przed nimi, a obok niego Louis. Styles nie miał zielonego pojęcia gdzie jadą, ale cała ta wycieczka przestała mu się podobać, kiedy musiał wcisnąć się w jedne z wielu par rurek Eda. Poruszył się niespokojnie w miejscu, nie mogąc wytrzymać niezręcznej ciszy, panującej w aucie.
- Więc... Gdzie jedziemy? - zapytał, starając się brzmieć przyjaźnie.
- Na wywiad - odpowiedział szybko Payne z uśmiechem.
- Po prostu siedź, ładnie się uśmiechaj i daj mówić dorosłym - uśmiechnął się kpiąco Tomlinson, odwracając się do tyłu.
- Dorosłym? Chyba nie mówisz o sobie - udał zdziwienie Harry. Chcesz się pobawić? Załatwione.
- Na pewno nie o tobie - syknął Lou, mrużąc oczy. Prychnął, widząc, że młodszemu chłopakowi nie przychodziło do głowy nic, czym mógłby odpowiedzieć.
Resztę jazdy pokonali w zupełnej ciszy, przerywanej tylko od czasu do czasu pytaniami Nialla, jak długo jeszcze.
- Nie zrób nam wstydu, Lewis - poprosił Harry, kiedy wysiadali.
- To nie ja robię nam wstyd, Edmund - warknął zirytowany Tomlinson. Nienawidził, kiedy ktoś mylił jego imię.
~*~
Edward od dwóch godzin bawił się z dziećmi w szpitalu. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale szybko nauczył się, co ma robić. Akurat czytał im z Victorią "Brzydkie Kaczątko". Nie miał pojęcia, że Harry pomaga chorym dzieciom, ale nie dziwił mu się. Świadomość, że jest się powodem czyjegoś uśmiechu jest wspaniała.
- Koniec - usłyszał nagle głos przyjaciółki Harry'ego. Zorientował się, że skończyli czytać i mogli iść do domu. Długo żegnali się z małymi pacjentami, a jeszcze dłużej obiecywali im, że za niedługo wrócą.
- Są niesamowici, prawda? - spytała go dziewczyna, sącząc kawę, którą kupili po drodze.
- Tak, to prawda - zgodził się z uśmiechem Ed. Ty też, Vic. O wiele bardziej.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 3
Ed w panice patrzył na ekran telefonu jego brata. Odebrać czy nie? Wziął głęboki oddech i drżącymi palcami odebrał polączenie. Trudno, najwyzej Harry mnie zabije.
- Cześć Harry! Dlaczego tak długo nie odbierałeś? Coś się stało? - usłyszał w słuchawce zaniepokojony damski głos. Uśmiechnął się pod nosem. Harry ma dziewczynę?
- Spokojnie, nic się nie stało, po prostu... Ja... Byłem, uhm, w łazience. Tak, w łazience - wymyslił szybko i dopiero po chwili dotarło do niego jak idiotycznie to zabrzmiało.
Dziewczyna zaśmiała się melodyjnie, co sprawiło, że Edward uśmiechnął się lekko. Ma uroczy śmiech.
- W porządku. Właściwie chciałam tylko zapytać czy masz dzisiaj czas. Wiesz, poszlibyśmy na kawę, jak zawsze. Co ty na to?
- Jasne, czemu nie? - zgodził się, oblizując wargę. Będzie ciekawie.
- Tam gdzie zawsze. Bądź o czwartej, okej? - zapytała i, nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się.
Chłopak westchnął głęboko i opadł ciężko na poduszki. W co ja się wkopałem?
~*~
Harry ze złością rzucił walizkę na łóżko. Teraz juz nie dziwił się czemu Ed wrócił do domu; on sam nie wytrzymałby tyle z Tomlinsonem. Prychnął głośno na samą myśl o nim. Zamierzał wziąć się za rozpakowywanie, ale przeszkodził mu dzwoniący telefon.
Baby you light up my world like...
Roześmiał się cicho i odebrał pośpiesznie.
- Haz? - zapytał jego brat, a w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie.
- Co zdążyłeś juz zepsuć? - zapytał ze śmiechem Harry, siadając obok swojego bagażu.
- Już nie można zadzwonić do brata, zeby powiedzieć mu, że się tęskni? - i zanim Harry zdążył go wyśmiać, dodał: - Umówiłem się z Vic "tam gdzie zawsze" o czwartej. Gdzie mam iść? - jęknął.
- Po pierwsze: dla ciebie to jest Victoria, a nie Vic, jasne? Po drugie: po co się z nią umawiałeś? Zwariowałeś do końca?
Wywrócił teatralnie oczami, słysząc westchnienie brata i zaczął kręcić włosy na palcu. Zawsze tak robił.
- Zapytała, to się zgodziłem, chciałem być uprzejmy! - wytłumaczył się szybko Edward i zignorował prychnięcie Harry'ego.
- Starbucks - mruknął do słuchawki. - Idź do Starbucksa. A teraz, skoro już wszystko wiesz, mógłbyś mi wytłumaczyć o co chodzi Tomlinsonowi? - fuknął.
- Rozmawiałeś z nim - westchnął cicho Ed.
- A jak miałbym z nim nie rozmawiać, skoro razem mieszkamy? - zapytał ironicznie.
- Myślałem, że cię zignoruje - wyjaśnił mu brat. - Słuchaj, muszę kończyć, do zobaczenia!
- Ale... - zaczął Harry, lecz usłyszał dźwiek sygnalizujący koniec rozmowy. - Dupek.
Położył komórkę na szafce i wstał, sapniąc. Jestem skazany na siebie. Zaczął rozpakowywać walizkę i układać ubrania Edwarda w szafie, co chwile mamrocząć coś w stylu: "Jak on może to nosić?" "Czy te spodnie nie są damskie?"
Kiedy skończył (Po co mu tyle koszulek?), odważył się iść do kuchni po coś do jedzenia, bo jego żołądek dawał o sobie znać. Starał się iść jak najciszej i przeklnął się w myślach, gdy nadepnął na skrzypiący stopień. Nie, żeby się bał Louisa. Po prostu nie chciał przeszkadzać reszcie zespołu. Tak, to na pewno dlatego.
Właśnie miał wybrać sobie któreś z mandarynek, kiedy usłyszał za sobą dwa smiechy i podskoczył ze straszu. Obrócił się zaskoczony i ujrzał dwóch chłopaków. Niskiego blondyna, który wyglądał na jeszcze bardziej bladego niz w rzeczywistości, bo stał obok wyzszego od niego o kilka centymetrów mulata. Obaj roześmiali się jeszcze bardziej na widok jego miny, po czym podeszli bliżej.
- Edward! Kiedy wróciłeś? - zapytał radośnie blondyn. Jak on miał...? Niul? Nie, to było bardziej melodyjne...
- Kilka godzin temu - odpowiedział mu z uśmiechem, starając się nie wyglądać na zbyt przerażonego.
- Zmieniłeś fryzurę? - usłyszał pytanie zderorientowanego chłopaka. Zayn, tak?
- Tak jest bardziej... Naturalna - wydukał, spuszczając wzrok na swoje buty.
- Pasuje ci - zapewnił go szybko Niall z uśmiechem. - Co u Harry'ego i Gemmy?
Harry zmarszczył lekko brwi. Ed im powiedział?
~*~
- Victoria? - zapytał Edward jakąś blondynkę, która wyglądała, jakby była mniej więcej w jego wieku.
Od dziesięciu minut siedział w kawiarni, ale nie było tam żadnej Vitorii. Zaczął się zastanawiać czy to nie jest jakiś żart jego brata, ale to wydawało mu się małoprawdopodobne. Dziewczyna kompletnie go zignorowała, a on stracił już nadzieję, że pozna znajomą Harry'ego.
- Hej Harry! - usłyszał słodki głos za sobą. Szybko obrócił się, żeby zobaczyć kto go woła i ujrzał niską brunetkę siadającą obok niego.
- Cześć Vic - uśmiechnał się szeroko. Harry ma gust. To znaczy...
- Edward już pojechał? - zapytała naturalnie, ściagając bluzę. - Dla mnie małą czarną i ciastko - zwróciła się do kelnerki stojącej przy ich stoliku. - A ty co bierzesz?
- To samo - wymamrotał - Tak, dzisiaj - odpowiedział lekko zdziwiony. Ona wie?
Victoria zaśmiała się dźwiecznie, na co Edward uśmiechnął się lekko. Dlaczego ma taki słodki śmiech?
sobota, 13 kwietnia 2013
Rozdział 2
- Tak, mamo - odpowiedział zmęczonym tonem. Wyjeżdżał do Londynu jako Ed, żeby nagrać piosenki na nowy album chłopaków. Edward całą noc szlifował wokal swojego brata i nie pozwolił mu zasnąć, dopóki efekt go nie zadowolił. Nie trudno się domyślić, że spali tylko kilka godzin. - Mamo, za niedługo wrócę, spokojnie.
- Tak szybko dorosłeś... - szepnęła i położyła dłonie na jego twarzy, ignorując parsknięcie Gemmy i znaczące chrząknięcie Edwarda. Matka chwyciła swojego starszego syna w ramiona, a po jej policzkach spłynęły dwie pojedyncze łzy. - Niedawno jeszcze prowadziłam cię do szkoły i płakałeś, żebym cię nie zostawiała...
Harry westchnął głęboko i pogłaskał ją po plecach. Zaśmiał się cicho, widząc jak Ed wywraca oczami.
- On nie jedzie na zawsze, mamo. To tylko dwa miesiące - przypomniał jej drugi syn i odciągnął ich od siebie.
Anne szybko wycofała się do kuchni, tłumacząc, że to dla niej za wielkie emocje. Gemma, głośno się śmiejąc, krótko go objęła.
- Trzymaj się, młody.
- Postaraj się nie zrobić mi wstydu, dobra? - zapytał poważnie Ed i uśmichnął się lekko, słysząc śmiech swojego brata.
Harry skinął im łową na pożegnanie i powoli nacisnął klamkę.
- Dam sobie radę - rzucił na odchodne.
Rodzeństwo po chwili słyszało radosny krzyk Harry'ego: "Hollywood, nadchodzę!". Gem kręcąc w niedowierzaniu głową, poszła do swojego pokoju, zostawiając Edwarda samego.
- Daj mu popalić, Styles.
~*~
Harry od kilku minut stał przed domem, który wskazał mu Ed. Nie potrafił się ruszyć, ale wyraźnie czuł, jak pocą mu się dłonie. Wciągnął głęboko powietrze i odważył się delikatnie zapukać. Przez chwilę stał zdenerwowany, ale nikt nie pofatygował się, żeby mu otworzyć. Zrezygnowany zapukał jeszcze raz, mocniej. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a w progu stał niski brunet w czarnych spodniach, równie ciasnych jak te Edwarda. Wspaniale.
Chłopak stał i przyglądał mu się bez słowa, z kpiąco uniesioną brwią.
- Kiedy nauczyłeś się pukać? - zapytał sarkastycznie i po prostu wszedł do domu, zostawiając drzwi otwarte.
Styles wszedł niepewnie do środka. Rozejrzał się zachwycony po wnętrzu i uśmiechnął się delikatnie. Uwielbiał połączenie jasnych pomieszczeń z ciemnymi meblami.
- Skończyłeś zwiedzać? - przerwał mu chamsko nieznajomy, przyglądając mu się podejrzliwie.
- Ja... Tylko... Tęskniłem - spanikował Harry, błagając w myślach, żeby chłopak niczego się nie domyślił. Jak on ma na imię? Coś na "L"...
- Tęskniłeś, jasne - zakpił. - Zamierzasz się rozpakować, czy coś?
- Pewnie... To... Na razie, Liam - zaryzykował.
- Ta, do później, Zayn - parsknął chłopak.
- Nie jestem Zayn... - wyjąkał zdezorientowany Styles, patrząc na niego zdziwiony.
- A ja nie jestem Liam - wzruszył ramionami nie-Liam. Och, no tak...
Harry nie odezwał się już ani słowem, tylko w milczeniu wniósł walizkę na górę, szukając swojego pokoju.
~*~
Edward wszedł do pokoju Harry'ego i wygodnie ułożył się na jego łóżku. Poprawił sobie poduszkę pod plecami i włączył laptopa, z zamiarem wejścia na Twittera i odpisania paru fanom. Już miał wpisać hasło, kiedy przerwały mu wibracje, które poczuł w kieszeni spodni.
White lips, pale face...
"Vic :) dzwoni..."
Kim do cholery jest Vic?